Barbara Świątkowska
kl. VI
Łuków, 24 czerwca 1946 r.
Moje przeżycia wojenne
Była sobota 21 lipca 1944 r., wieczorem zaczęła wyć syrena, Niemcy obserwowali całe niebo, zeszliśmy wszyscy do schronu. W parę godzin po alarmie nadleciały samoloty niemieckie i rzuciły dwie bomby na miasto.
W niedzielę 22 lipca przed południem i po południu Niemcy szykowali się do ucieczki. Cała ulica zastawiona była samochodami, a w niektórych były rodziny niemieckie. Padał wtedy deszcz, więc Niemcy chodzili po mieszkaniach i szukali kwatery. Po południu poszłam z mamusią do Łazów, tatuś został przy domu.
Z poniedziałku na wtorek Niemcy zbombardowali Łuków. Byłam wtedy na polach aleksandrowskich. Widziałam, jak szedł cały obóz Niemców, którzy pytali, czy daleko do Łukowa. Byłam wtedy z mamusią i dwoma stryjami. Widziałam, jak pali się Łuków, a niebo było wprost purpurowe. Rano tatuś przyszedł do nas i opowiadał, jak przeżył bombardowanie. Przyniósł nam smutną nowinę, że nasz dom spalił się zeszłej nocy. Poszliśmy wtedy wszyscy na Hermanów. Tatuś jeszcze tego samego dnia pojechał do Łukowa, a myśmy zostali. Po paru dniach i ja z mamusią pojechałam. Kiedy przyjechałam, zastałam same ruiny i gruzy, a oprócz tego dużo porozrzucanych min. Zemsta niemiecka spowodowała spalenie naszego miasta.