Bogna Bartoszewiczówna
kl. VI
Łuków, 24 czerwca 1946 r.
Moje przeżycia wojenne
Sześć lat Polska była pod okupacją niemiecką. W 1941 r. Niemcy zabrali i zamordowali w obozie mojego tatusia. Tak zginęło wielu ludzi. Nie pozwolili nam się uczyć historii i geografii, abyśmy nie wiedzieli, jakie są granice Polski, abyśmy nie wiedzieli, że Polska potężna była i będzie.
Aż przyszedł 1944 r., 23 lipca. Upadła niemiecka potęga. Samochody i czołgi niemieckie jechały ulicami. Uciekały. A wojska sowieckie zdobywały Łuków. W 1939 r. nie przeżywałam tego tak strasznie, bo byłam mała. Teraz gorzej, bo byłam bez mamusi. Wkoło słychać było świst. To wojska sowieckie obstrzeliwały Łuków. Niemcy, zanim odeszli, podpalali domy.
Na drugi dzień z rana zaczął się pierwszy nalot. Niemcy bombardowali prawie bez przerwy. Łuków wyglądał strasznie, ale to jeszcze nic. W poniedziałek wieczór uciekliśmy w pole, a potem do Świdrów. Uciekając do Świdrów, widziałam, jak się palił Łuków. Był już wieczór. Samoloty bombardowały strasznie. Dom zapalał się od domu. Widać było tylko czerwoną wstęgę ognia. A nad ogniem dym jak czarna chmura. Sowieci zaczęli strzelać do samolotów, a pociski pękały na niebie, wyglądały jak czerwone cukierki. Gdy doszliśmy do państwa Kropińskich, uciekliśmy zaraz do lasu. Niemcy rzucali z samolotów [brak].