EUGENIUSZ MAZUREK

Eugeniusz Mazurek
kl. VIa
Sławatycze, 14 czerwca 1946 r.

Moje przeżycia w czasie wojny

Przeżywałem czas wojenny, który był bardzo straszny. W 1941 r. pewnego ranka wstaję, patrzę przez okno, a tu widzę dużo Niemców chodzących od domu do domu i zabierających ludzi, przeważnie mężczyzn. Wtedy i mego Ojca zabrano i poprowadzono pod karabinem maszynowym na boisko szkolne. Wtedy ja, żałując swego ojca, pobiegłem za nimi i widziałem, jak go zaprowadzili na boisko i ustawili w szeregu. Ale po paru godzinach puszczono ich i powiedziano, ażeby nie wychodzili w nocy na wioskę.

Te parę lat jakoś przeżyłem szczęśliwie. Ale w 1943 r., było to wczesną porą, kiedy ojciec mnie wysłał do stodoły po słomę, zaszedłem po tę słomę, patrzę – coś wygląda spod snopka, jakaś głowa człowieka. W pierwszej chwili na to mało zwracałem uwagę, wziąłem ten snop, a tu raptem poruszył się jakiś mężczyzna. Ja ze strachu w krzyk i skaczę z góry na klepisko, ale ojciec mnie złapał w powietrzu i nie dał, żebym się zabił. Wtedy włazi trzech Sowietów i proszą – [czy mogą] co zjeść. Daliśmy [im] się pożywić do syta, a potem oni poszli w las.

W 1944 r. latem pasę krowy w lesie, ale patrzę – samolot leci nad lasem. Wybiegłem na łąkę, ażeby zobaczyć, co to za samolot. Tylko wybiegłem z lasu, a samolot spuścił się niżej i zaczął strzelać z karabinu maszynowego. Nie mając się gdzie schronić, pobiegłem w las, a on [poleciał] za mną. Ukryłem się pod pieniek, to on rzucił bombę, ale nie spadła w pieniek, tylko kilkanaście metrów od pieńka. Z tego strachu pobiegłem do domu, a krowy zostawiłem i nie przyszedłem po nie, tylko przyszedł starszy brat. Tak przeżywałem wojnę. Przez tę wojnę już boję się samolotów.