Maria Pietruczakówna
kl. Vb
Sławatycze, 17 czerwca 1946 r.
Moje wspomnienie z czasów wojny
Gdy wojna się zaczęła, miałam siedem lat. Mieszkaliśmy w Brześciu nad Bugiem. Od mobilizacji, która była w marcu w 1939 r., tatusia nie było. Był na granicy niemieckiej. 1 września rozpoczęła się wojna. Nad Brześć nadleciały samoloty niemieckie i rozpoczęły nalot. Po upływie kilku dni przyszli do Brześcia Niemcy, którzy byli tylko tydzień.
22 września 1939 r. wkroczyli Sowieci. Za Sowietów powodziło nam się nieźle, gdyż mogliśmy chodzić do szkoły, a mamusia pracowała. Od tatusia nie było żadnej wiadomości. Chodziły pogłoski, że tatuś został zabity przez bombę. 2 lutego 1940 r., na święto Matki Boskiej Gromnicznej, przyszła wiadomość, że tatuś jest w niewoli niemieckiej.
W 1941 r. przeżywaliśmy drugi front niemiecko-sowiecki. Za okupacji niemieckiej było nam gorzej, gdyż mamusia, siostra i brat, który jeszcze nie ukończył szkoły powszechnej, musieli pracować. Ja do szkoły prawie nie chodziłam, gdyż Niemcy zabierali budynki szkolne na szpitale dla wojska. W czerwcu 1944 r. zaczęły się bezustanne prawie naloty na Brześć. Nastąpiła trzecia ewakuacja ludności, podczas której wyjechaliśmy. W tydzień po naszym przyjeździe na kolonię Mościce Dolne wojska radzieckie przeszły Bug. Był to już trzeci front, który przeżywałam.