REGINA CZECH

Regina Czechówna
kl. IV
Wisznice, pow. Włodawa
19 czerwca 1946 r.

Moje przeżycie wojenne

Gdy Niemcy uciekali przed wojskiem sowieckim, to ja się bardzo bałam wojny. Zaczęłam pomagać babci pakować odzienie i naczynie. Za jakie parę godzin zaczęliśmy uciekać z wujenką i z mateńką Marysią na kolonię.

Gdy zaszliśmy, zaraz zaczął się front. Poszliśmy do okopu, nad okopem zaczęły gwizdać kule. Była tam starsza kobieta, ona przyniosła mi duży obrazek Matki Boskiej i zaczęliśmy się modlić i prosić o szczęśliwe przeżycie wojny. A w nocy zaczął padać deszcz, że aż zaczął przeciekać przez wierzch, a wszyscy zaraz [zaczęli] uciekać do stodoły. Zobaczyliśmy, że Wisznice się palą, ja byłam już pewna, że nasz dom się pali i nasze całe zabudowania. Pan Bóg dał, że nasze zabudowania nie spaliły się, tylko spaliły się trzy baraki i dzwonnica, która stała koło kościoła jeszcze nieskończonego.

Rano, już jak przyszłam do Wisznic, to już byli Sowieci i był bardzo [duży] smród, [tak] że nie można było chodzić po ulicy. W naszym domu było bardzo dużo pierzy i słomy, i bardzo dużo różnego świństwa.