Janina Kalińska
kl. IV
Wisznice, pow. Włodawa, woj. lubelskie
21 czerwca 1946 r.
Moje przeżycie wojenne
W czasie okupacji niemieckiej szkołę nam zajęli żandarmi, musieliśmy się uczyć w stodołach i domach żydowskich. Przez tych żandarmów dużo ludzi zginęło niewinnych.
W 1943 r. do naszego małego miasteczka zegnali ludzi od lat 18 [do] 60. Nikt nie widział dlaczego i po co, każdy myślał, że może będą rozstrzeliwać. Po chwili jeden [żandarm] powiedział, że będzie rozstrzelanych 30 [osób]. Jakaż ciężka była ta chwila, gdy usłyszeliśmy ten strzał. Każdego z nas przeszły dreszcze.
21 lipca 1944 r. z daleka słychać było huki dział i było widać łuny pożarów. Front zbliżał się do nas coraz bliżej, wojsko jechało bez przestanku. Pognałam krowy paść, a gdy wróciłam, ujrzałam wokół naszych budynków rozstawione te działa.
[Rozległy] się pierwsze strzały od nas z kul zapalających, potem ujrzeliśmy sąsiednią wioskę palącą się, wtedy siedzieliśmy w schronie i modliliśmy się, aby ta chwila ciężka odeszła. Wieczorem Niemcy zaczęli się szykować do odjazdu, do rana uciekli już wszyscy.
Na drugi dzień rano ujrzeliśmy już patrol sowiecki, wtedy ta ciężka chwila zeszła z naszych dusz. I od tamtego czasu [jesteśmy] wyzwoleni spod jarzma niemieckiego.