STANISŁAW KAPUTA

Warszawa, 25 marca 1950 r. Janusz Gumkowski, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchał niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Stanisław Kaputa
Data i miejsce urodzenia 22 maja 1915 r., Warszawa
Imiona rodziców Jan i Jadwiga z d. Limanowska
Zawód ojca robotnik
Przynależność państwowa polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie 5 klas szkoły powszechnej
Zawód robotnik
Miejsce zamieszkania ul. Poznańska 3 m. 3
Karalność niekarany

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w Fabryce Adamczewskiego i Krausse przy ul. Grodzieńskiej 21/29, gdzie zostałem jako straż fabryczna z kilkoma innymi mężczyznami. Nad ranem 7 sierpnia 1944 roku ludność z Targówka, Szmulek i innych części Pragi rzuciła się na naszą fabrykę w celach rabunkowych. Była to wytwórnia mydła, różnych kosmetyków, lakierów, przyborów szewskich. Straż fabryczna była bezradna. Do 9 sierpnia dzień i noc trwał rabunek. Żandarmeria niemiecka, nie wiem skąd, kilkakrotnie przyjeżdżała samochodami, strzelała na postrach, rozpędzała rabujących, zabierając na samochody wynoszone przez ludność przedmioty. Jednak mimo to wiele udawało się ludziom zrabować. 9 [sierpnia] około południa znów przyjechała żandarmeria. Otoczyli cały teren fabryki, część żandarmów wpadła na teren. Rozeszli się po wszystkich oddziałach i zaczęli wyciągać stamtąd ludność. Kobiety zostały wpędzone do pralni, mężczyźni zgrupowani pod rampą przy ekspedycji (świadek nie zna się na planie). Żołnierze zapytali się dowódcy, co zrobić ze złapanymi mężczyznami. Widocznie na jego rozkaz (nie znam języka niemieckiego) mężczyźni ci w liczbie około 30 zostali poprowadzeni za kotłownię na plac i tam rozstrzelani. Słyszałem kilka krótkich serii z automatów. Nagle fabryka zaczęła się palić. Kto ją podpalił, nie wiem, lecz przypuszczać należy, że Niemcy. Żandarmi wypadli na ulicę, po pewnym czasie odjechali. Kobiety z pralni także wydostały się na ulicę. Strażnicy naszej fabryki, między nimi i ja, zaczęliśmy gasić pożar. Przez parę godzin fabryka się paliła. Zdołaliśmy uratować domy mieszkalne przylegające do fabryki i biura fabryczne. Po ugaszeniu ognia poszedłem na miejsce egzekucji. Znalazłem tutaj niewielką ilość popalonych kości, ciała ofiar spaliły się. Szczątki ofiar egzekucji z 9 sierpnia 1944 roku na terenie fabryki przy Grodzieńskiej 21/29 zabrały rodziny zabitych i pochowały je.

Świadkiem tej zbrodni był także Bronisław Lauferski, portier w fabryce Adamczewskiego, zamieszkały gdzieś na Grochowskiej.

O żadnych innych zbrodniach na tym terenie nie słyszałem.

Na tym protokół zakończono i odczytano.