KAZIMIERA PIAST

Kazimiera Piastówna
kl. Vb
Szkoła Powszechna nr 1 w Parczewie

Moje przeżycia w czasie wojny

Gdy wybuchła wojna polsko-niemiecka w 1939 r., byłam jeszcze mała i nie rozumiałam tego, co może uczynić wojna. Widziałam, jak zjeżdżali się do miasta ludzie, jak po otrzymaniu jakichś zleceń urzędowych pakowali się na pociągi i jechali na wojnę. Już widziałam, jak kobiety rozpaczliwie płakały, żegnając swych mężów odchodzących na wojnę. I dziwiłam się im, dlaczego płaczą, bo wojna dla mnie nie była straszna. Tak minął tydzień.

U nas na pozór było cicho i spokojnie. Nie było słychać ani armat, ani samolotów nieprzyjaciela. Każdy wierzył w zwycięstwo Polski, a ja nie wierzyłam w to, aby z tak daleka mogli przyjść do nas Niemcy. Aż po tygodniu zjawił się pierwszy samolot niemiecki. Długo krążył nad naszym miastem (Rożyszczami), aż po niedługim namyśle zaczął rzucać bomby. Wtedy to powstała trwoga i każdy uwierzył w to, że jest wojna. Potem wkroczyły do nas wojska sowieckie i wszędzie załopotały czerwone sztandary, i znów było cicho i spokojnie.

Tak [to] trwało do 1941 r., aż wybuchła druga wojna sowiecko-niemiecka. I przyszli znów Niemcy. Z początku za okupacji niemieckiej było nam nieźle, lecz za kilka miesięcy zaczęli Niemcy wywozić młodzież na roboty do swego kraju. Mało im było tego – zaczęli podburzać Ukraińców przeciw Polakom i wtedy powstała okrutna rzeź.

Tak żyliśmy w wielkiej trwodze prawie rok. Aż nie mogliśmy znieść tego dłużej i wyjechaliśmy za Bug. Tu już nas oswobodziły wojska sowieckie z rąk niemieckich i żyjemy już w wolnej Polsce, i szczęśliwie przeżyliśmy wojnę.