WACŁAW SULIMA

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Sierż. Wacław Sulima, 43 lata, podoficer zawodowy, żonaty.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

15 marca 1940 r. o godz. 23.00 przyszło do mnie dwóch NKWD-zistów i poczęli przeprowadzać rewizję, szukając broni. Gdy broni żadnej nie znaleźli, postawili mi zarzut, że brałem czynny udział [w wojnie] przeciwko nim w 1920 r. i osadzili mnie [w] więzieniu w Słonimie i tam prowadzili śledztwo do 4 lipca 1940 r. Rodzina moja składała się z żony i pięciorga dzieci, żony nie aresztowali, tylko 10 kwietnia dostała nakaz stawienia się w sądzie i ogłosili jej wyrok pięciu lat. Na drugi dzień została wywieziona do siewiernoj kazachstanskoj obłasti i pracowała przymusowo w sowchozie.

Mnie 4 lipca 1940 r. wywieźli do więzienia w Orszy, tam otrzymałem wyrok skazujący na osiem lat łagrów.

3. i 4. Nazwa i opis obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:

24 lipca załadowali nas, przeszło 800 Polaków, i przewieźli w peczorskie łagry, gdzie już było ponad stu polskich Żydów. Żadnych mieszkań tam nie było, tylko tajga, do najbliższej stacji kolejowej mieliśmy 1500 km. Oczyściliśmy sobie las, ogrodziliśmy drutem kolczastym, tak mieszkaliśmy.

Życie było ciężkie. Gdy przyszły dni deszczowe, a ciągnęły się ok. miesiąca, Polacy poczęli umierać, tak że dziennie umierało do 14 osób. Tak mieszkaliśmy aż do opadów śniegu. Gdy śnieg już nas zasypywał, kazali nam pobudować ziemianki. Gdy te ziemianki zostały wybudowane i wpędzili do nich po 200 osób, zaczęło się jeszcze trudniejsze życie: straszna była moc wszy, nie można było się od nich uwolnić, bo zmiany bielizny ani żadnej łaźni nie było

5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

Kolonia liczyła 900 osób, w tym było 110 Rumunów i ok. 200 polskich Żydów, reszta Polacy. Życie w obozie było zgrane, choć nieraz i bili, i w karcer sadzali, lecz Polacy znosili to cierpliwie.

6. Życie w obozie, więzieniu:

Praca była ciężka. Jedni pracowali przy taczkach – normy były nie do wyrobienia, gdyż jeden robotnik miał wywieźć siedem metrów sześciennych ziemi, a wywoził zaledwie trzy. Za to otrzymywał 400 g chleba i dwa razy dziennie zupę, ale to nie była zupa, lecz woda, bo nic w niej nie można było znaleźć. Gdy nastał silny mróz, sięgał do 65 stopni. Polacy poczęli marznąć, tak że i praca nie mogła rozgrzać. Pamiętam, 15 stycznia 1941 r. wygnali nas na robotę, [ludzie poczęli] padać i zamarzać. Widząc to, Polak Borkowski i Mroziewicz rzucili się pod pociąg i zostali pobici. Po tym wypadku, gdy mróz był ponad 35 stopni, już nas na roboty nie wysyłano, lecz w tym dniu dawali [tylko] 300 g chleba i raz zupę. A co do płacy, to żadnej nie było, ani korespondencji. Mówili, że wtenczas pozwolą pisać listy i będą płacić za pracę, gdy plan będzie wyrobiony. Ten plan nigdy nie mógł być wykonany, bo z każdym dniem ludzi było mniej, a plan wciąż ten sam. Od października 1940 do maja 1941 r. zostało żywych 350, a reszta umarła. To dobrze pamiętam, bo pracowałem w kantorze.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

NKWD to byli ludzie katy. Za najmniejsze odezwanie się robotnika bili i nieraz wytwarzali drugie śledztwo i sądzili. Odsyłali na karną kolonię, a tam zaraz został zabity przez tych robotników bolszewickich. Inaczej nas nie nazywali, jak polska morda wreditelskaja.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Pomocy ze strony lekarskiej nie było żadnej, bo nie było środków do leczenia, z wyjątkiem jodyny i kredy. Szpitale były daleko od nas, ale kierowano wtenczas, kiedy już doktor wiedział, że chory podczas drogi umrze i do szpitala nie dojedzie.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

Łączności z krajem i rodziną nie było żadnej.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

2 września 1941 r. przyjechał starszy politruk i zaproponował nam, żebyśmy się zgodzili zostać jako wolno najemni pracować tam za zapłatą. Gdy my nie zgodziliśmy się na te warunki, to 3 września rano kazali nam zabrać swoje rzeczy i wyjść na plac. Gdy wszyscy wyszli, wyczytali ok. 200 osób i ten sam politruk przywiózł nas do Kotłasu na punkt zborny. Dołączyły i inne grupy i dostarczyli nas do Buzułuku, gdzie tworzyła się polska armia. Wieźli nas przeszło miesiąc i każdego dnia proponowali nam inną robotę i inną płacę. 4 października przyjechałem do Buzułuku, a 5 października byłem wcielony do szeregów.

Od 24 lipca 1940 r. do 2 września 1941 r. zmarło na [takie] choroby, jak krwawa biegunka, z przeziębienia i tzw. opuchnięcia ok. 550 osób.