NORBERT WYRZYKOWSKI

Norbert Wyrzykowski
kl. I licealna przyrodnicza [?]
I Państwowe Gimnazjum i Liceum im. Bolesława Prusa w Siedlcach
Siedlce, 18 czerwca 1946 r.

Jak uczyłem się w czasie okupacji

Ubiegły rok – nie kalendarzowy, lecz okres od maja 1945 do kwietnia 1946 r. – był rokiem dziwnym, brzemiennym w wypadki, znamiennym wydarzeniami, pamiętnym pod każdym względem. Pierwszy rok powojenny. Pierwszy rok budowy pokoju, otwierający nową, pokojową rzeczywistość. Lecz wspomnijmy, co przeżywaliśmy od 1939 r. To nie jest rzeczywistość, jednak pogodzić się z tym musimy, że to, co przeżyliśmy, było naszą rzeczywistą tragedią. Dziś, gdy już możemy iść śmiało i odważnie ulicą, jechać pociągiem, samochodem lub samolotem, gdy możemy śmiało nieść książki polskie, wydaje się nam tamto snem. Dziś mamy już wolność w nauce i chodzeniu do szkoły. Jednak często wraca nam ów sen przeszłości, który robi wrażenie okropne, działa przygnębiająco i wywołuje uczucie strachu przed możliwością powrotu tych tragedii.

Zaczęło się od pamiętnego dla nas wrześniowego poranka, kiedy to wkroczyliśmy w okres walk i zmagań z niemczyzną. Okupant jako naród poczuwający się do wyższości od samego początku postanowił sobie nie pozwolić na to, ażeby Polacy mogli być ludźmi kulturalnymi, stojącymi na jednym poziomie z nimi, panami całego świata. Należało przede wszystkim zwalczać szkoły i naukę polską. Nie było u nas mowy o szkołach innych jak tylko ograniczone szkoły powszechne.

Jednak my, Polacy, mieliśmy tyle wytrwałości i dobrej woli, że zmagając się z wielkimi trudnościami, dążyliśmy do utrzymania dawnego poziomu kulturalnego. Ja również, czując się Polakiem, postanowiłem pomimo przeszkód uczyć się, ażeby być godnym następcą ustępującego pokolenia. Było mi bardzo trudno, ponieważ liczne świadczenia rzeczowe tak obciążały nasze gospodarstwo, że trzeba było dobrze pracować, ażeby utrzymać się na powierzchni ziemi polskiej. Jednak mimo wszystko odczułem brak nauki i pojechałem do pobliskiego miasteczka, gdzie były zorganizowane tajne komplety, by tam przy pomocy boskiej i profesorów Polaków złożyć egzamin z klasy pierwszej do drugiej i zdobyć pewne wskazówki do dalszego tajnego przerobienia kursu klas drugiej i trzeciej.

Z powodu niedogodnych warunków nie mogłem uczyć się w dalszym ciągu na swych kompletach, musiałem wrócić do domu. W domu przy pomocy profesora przerobiłem kurs drugiej i trzeciej klasy. Cały czas mojej nauki za Niemców był dla mnie ciężkim okresem przeżyć nerwowych i fizycznych. Siedzenie w ciasnym, małym mieszkanku, przy zamkniętych drzwiach i oknach, w ciągłej obawie przed jakąś łapanką lub inną rewizją tak dalece nieraz wyczerpywało siły fizyczne i duchowe, że nie można mieć za złe ani rodzicom ani profesorom, że skłonili mnie do przerwania nauki na jakiś czas.

Jednak myśli moje stale powracały do tego, by nie dać się pokonać. I kiedy znów wróciłem do nauki, pracowałem bardzo zawzięcie, z większą wytrwałością. Brak książek i wygód dawał się odczuć znacznie w moich postępach, ale nie było mowy o braku chęci. Dziś, kiedy mam warunki o wiele lepsze, podziwiam siebie i swych wychowawców, że tyle jednak można było zrobić w tak ciężkich warunkach.