JADWIGA TARASIUK

Jadwiga Tarasiukówna
kl. Vb
Wisznice, pow. Włodawa
19 czerwca 1946 r.

Moje przeżycie wojenne

W 1940 r. była wojna Niemców z Polakami. Zaczęły latać samoloty, a tatuś pasł bydło. Tam gdzie tatuś pasł, samolot zrzucił w lesie sześć bomb. Jeden człowiek powiedział, że tatusia zabiło, ale tatuś wrócił. Wtem nadleciały dwa samoloty – polski i niemiecki. Niemiecki spadł i spaliło się całe zabudowanie jednego gospodarza. A jak samolot leciał, to spadały oskołki. Ludzie w ogrodach znaleźli dużo oskołków.

W 1944 r. Niemcy wymordowali wszystkich Żydów. A potem, gdy jeździli handlarze, to łapali ich i aresztowali. Pewnego razu przywieziono do Wisznic 30 ludzi i rozstrzelano ich.

W 1945 r. szedł front. Niemcy uciekali. Mój brat pasł krowy. Niemcy zabrali jedną krowę. Jednemu gospodarzowi zabrali konia. Na drugi dzień przyszli Sowieci i zamieszkali u jednego gospodarza, a u drugiego był szpital. Do szpitala przywieziono dużo rannych, tam dużo zmarło i chowano ich u sąsiada na polu nad drogą.

Raz leciał samolot, chciał wylądować na lotnisku i spadł. Wtedy dzieci szkolne szły parami, a lotników pochowano w Wisznicach na placu koło [spółdzielni] „Rolnik”. Potem znowu spadł samolot, a w nim był tylko jeden lotnik i jego też tam pochowano. Potem Sowieci powyjeżdżali. Na placu koło „Rolnika” pochowano czterech pilotów sowieckich. [Za] pierwszym razem pochowano jednego. Na mogiłach postawiono pomniki, a na pomnikach były naklejone fotografie. Miejsce to ogrodzono płotkiem.