JERZY CZECH

Jerzy Czech
Prywatne Gimnazjum i Liceum Koedukacyjne w Zagórzu
Zagórz, 17 czerwca 1946 r.

Jak uczyłem się tajnie podczas okupacji

Podczas okupacji niemieckiej młodzież polska nie miała żadnych innych możliwości nauki w szkołach średnich i wyższych poza tajnym nauczaniem. Profesorowie, jak tylko było można, wymykali się spod rąk gestapo i wieczorami zbierali się wraz z uczniami, by wykładać im nauki, które, jak sądzili Niemcy, dla polskich szkół i dla polskiej młodzieży były niepotrzebne.

Gdy do Zagórza wkroczyły wojska niemieckie, zacząłem się obawiać o to, czy będę mógł chodzić nadal do szkoły powszechnej i uczyć się najpotrzebniejszych rzeczy, jak sztuki pisania i czytania. Wkrótce jednak szkoła została otwarta i uczęszczałem do niej jako uczeń klasy trzeciej. Po krótkim czasie przekonałem się jednak, że umieć pisać i czytać to nie wszystko. Zaczęły mnie interesować dzieje literatury i historii polskiej i już w czwartej klasie czytałem książki historyczne, uczyłem się geografii Polski, zaś w szkole na godzinie przysłuchiwałem się ze zdwojoną uwagą. Do czasu, aż zwróciła mi nauczycielka uwagę, abym nie czytał historii w szkole, bo to jest zabronione, czytałem te książki jak rzecz najzwyklejszą i sądziłem, iż to jest niemożliwe, aby nie wolno było uczyć się historii polskiej lub o początkach pisma czy tym podobnych lektur czytać.

Zacząłem już wtedy wieczorami czytać i starałem się uczyć tego, co było najbardziej Niemcom niemiłe, tj. naszej historii, lecz już jako rzeczy niedozwolonej. Ciekawiło mnie z każdym dniem coraz bardziej, co by Niemcy powiedzieli, gdyby znaleźli u mnie książki niedozwolone.

I oto w 1943 r. stryjeczny brat, który uczył się tajnie, zmuszony był przez to uciekać na Węgry, lecz węgierska straż graniczna nie dopuściła go, więc wrócił i wkrótce za to, iż łaknął nauki, został przymknięty i wywieziony do Oświęcimia, a stamtąd do Oranienburga, skąd przyszła wiadomość, iż „umarł” (z pewnością pod kulami zbirów niemieckich). Od tego czasu uczyłem się tajnie, chociaż nie z profesorami, bo o nich było trudno, a po drugie naprawdę wolałem sam się uczyć, gdyż inaczej bałbym się i za profesora, i za siebie.

Po ukończeniu klasy szóstej na wakacjach w Krakowie (1943 r.) miałem większą możliwość nauki, gdyż wujek posiadał wiele naukowych książek, które nie były schowane. Dzięki temu, gdy wróciłem do Zagórza to historia Polski, opisy powstań i tajne nauki młodzieży w zaborze austriackim miałem już dobrze opanowane i były mi znane. Wciąż miałem przed oczami walki powstańców z obrazów Grottgera, które w piękny sposób są opisane w książce „Ofiarny stos”. Od tego czasu zacząłem marzyć o wolnej Polsce, w której mógłbym się uczyć bezpiecznie, abym po latach mógł być pożyteczny Ojczyźnie i oddać nauce to, co jestem jej winien. Gdy wkroczyły na ziemie polskie wojska polskie i sowieckie i w Sanoku zostało otwarte gimnazjum, zapisałem się do niego i zabrałem się do nauki ze zdwojoną siłą, abym mógł nadrobić te braki które pozostały po okupacji. Teraz muszę być wdzięczny moim przełożonym, którzy utworzyli w 1945 r. gimnazjum w Zagórzu, gdyż dzięki temu tracę mniej czasu na dotarcie do szkoły i mam go więcej na naukę. Profesorowie, którzy mnie uczą, wszystkie swoje siły dokładają do tego, abym ja i moi koledzy mogli tak się kształcić, żeby wyjść ze szkoły na wakacje z umysłami pełnymi wiedzy, za co wszyscy, my uczniowie i nasi rodzice, musimy im powiedzieć: „Bóg zapłać!”.