WACŁAW BARSZCZEWSKI

Wacław Barszczewski
kl. IIb
30 marca 1946 r.

Jak odbywała się nauka w czasie okupacji

Marzeniem młodzieży polskiej jest nauka, która prowadzi na drogę kulturalnego i szlachetnego życia.

Obecnie dla wszystkich otwarte są wrota nauki. Lecz niestety nie zawsze były one otwarte. Rok temu mieliśmy je zamknięte, a zamiast nauki musieliśmy ciężko pracować pod batem okupanta.

Młodzież polska, chcąc się uczyć w owych czasach, narażała się na różne niebezpieczeństwa, a nawet na utratę swego życia, np. przekradała się przez granicę do Generalnej Guberni, gdzie były nieco lepsze warunki do nauki.

Na początku okupacji młodzież polska nie zrażała się tymi przeszkodami, jakie stawiali okupanci, którzy chcieli ją zaślepić, lecz szła do wyznaczonego celu. Gdy okupant zwiększył karę za naukę, wtedy przerzedziły się grupy uczniowskie przekradające się przez granicę. Lecz jednostek, w których przeważała wielka chęć zdobycia wiedzy, nie ubywało. Szły [te grupy] wbrew woli okupantów, ponieważ [uczniowie] chcieli być prawdziwymi Polakami, a Polak tak działa.

We mnie również trwała ta chęć. Chodziłem [na lekcje] prawie przez cały czas okupacji, przekradając się nocą lub wczesnym rankiem przez granicę. Główny pas graniczny przebiegał przez nasze pola. Dzięki temu była lepsza okazja, [aby] przedostać się przez granicę do Generalnej Guberni, ponieważ brałem widły do ręki, [udając, że] idę niby do pracy w polu. Tam wypatrywałem wachę, tzn. pograniczników, a gdy wypatrzyłem, wtedy już śmielej i pewniej przechodziłem. Nie zawsze mi się to udawało, bo nieraz cały dzień, a nawet w nocy nie było przejścia; wtedy, nie mając innego wyjścia, pracowałem w domu.

Nieraz też otrzymałem pewną porcję [razów?] od pogranicznika za przekradanie się przez granicę, ale i to mnie nie wstrzymało, [gdyż] zawsze szedłem do wyznaczonego sobie celu.

Przez te sześć lat naszej niewoli straciłem niewiele pod względem nauki, ale to zawdzięczam Bogu.

Uczyłem się i uczę, bo chciałem i chcę zostać w przyszłości szlachetnym obywatelem Polski.