TADEUSZ KOMAR

Tadeusz Komar
kl. VIb
Jasionka, 18 czerwca 1946 r.

Moje przeżycie z [czasu] wojny

Działo się to w 1944 r. Raniutko przed wschodem słońca zawitało [do naszej miejscowości] ok. 12 samochodów pełnych gestapowców. Niemcy ogłosili mieszkańcom wsi Jasionki, by stawili się na oznaczonym placu. Wszyscy ludzie zebrani zostali otoczeni przez gestapowców. Niemcy sprawdzili dowody osobiste. Celem było dowiedzieć się, czy nie ma obcych ludzi, przeważnie warszawiaków.

Gdy nie znaleziono obcych ludzi, Niemcy nie dali za wygraną. Spośród zebranych ludzi wybrano dwie osoby w wieku ok. 15 [i] 18 lat. Wypytywano się [ich], czy nie było kilka dni przedtem osób nieznanych we wsi Jasionka.

Gdy staliśmy na placu, dały się słyszeć strzały. Około 20 min po strzale przybył do zebranych [sołtys].

Sołtys Jasionki III oznajmił [jednej] matce i zebranym, że Niemiec stojący na posterunku na polu zobaczył trzy dziewczyny pasące krowy. Jedna z kobiet podobna była do Żydówki. Niemiec się jej pytał, czy jest Żydówką, [ale] ona odpowiedziała, że [jest] Polką. Niemiec powiedział, że ją zabije, żeby się położyła [na ziemi].

On spojrzał na krowy, a ta dziewczyna zaczęła uciekać. Niemiec zdjął karabin i wystrzelił trzy razy, [tak że kobieta] została postrzelona. Z tego bólu uciekła w chwasty nad rzekę i tam tamowała sobie krew. Gdy matka tę wieść otrzymała, o mało nie zemdlała. Niemcy kazali się rozejść ludziom do domu. Przywieziono ranną, sanitariusz niemiecki zrobił opatrunek. Wzięli ojca [i] matkę do samochodu i zawieźli do Lubartowa.