Chełm, 28 czerwca 1946 r.
Jak uczyliśmy się w czasie okupacji niemieckiej
W czasie okupacji chodziłam do piątej klasy, ale długo nie mogłam się uczyć. Nie pozwoliły na to ciągłe łapanki, różne zapisywania, wreszcie i to, że mały był [zakres] wiadomości. Wprawdzie profesorowie byli przeważnie prawdziwymi Polakami i wspólnymi siłami dążyli do zjednoczenia polskich dzieci, lecz ważniejszych przedmiotów, jak historia, nie było.
Wtedy powstały tajne szkoły. Cel był piękny, wzniosły, lecz niebezpieczny. Pod gradem kul, bomb i stukotu ciężkich niemieckich podkutych butów uczyła się polska dziatwa. W piwnicach, prywatnych domach – gdzie kto mógł. Uczono się wszystkiego. Wiedziano o cudownych zwycięstwach sprzed kilkudziesięciu lat, sławnych bohaterach, którzy tak dzielnie bronili granic Polski, o ich losach. Historia stała się najdroższym przedmiotem polskich dzieci. Uczyła się polska młodzież i modliła się o dobre losy Ojczyzny.
Grono nauczycielskie straszne przechodziło koleje. Pomimo straszliwego niebezpieczeństwa oni się nie ulękli, tylko wspólnie nam, młodzieży, pomogli. Na każdy stuk czy szelest oczy przerażone wpatrywały się w jeden punkt. Serca truchlały przerażone, czy za chwilę nie otworzą się drzwi lub nie wylecą z trzaskiem od silnego naporu niemieckich żołnierzy.
Aż wreszcie przyszedł czas wyzwolenia. Jestem w prawdziwej polskiej szkole i czuję się nad wyraz szczęśliwa. Nie boimy się już niczego i uczymy się spokojnie wszystkich przedmiotów. Teraz dopiero rozumiem, jak wielkim jest skarbem dla każdego prawdziwego Polaka polska szkoła!