WALDEMAR NIEMOTKO

Waldemar Niemotko
kl. IIIa
II Państwowe Gimnazjum i Liceum im. Hetmana Jana Zamoyskiego w Lublinie Lublin, 16 czerwca 1946 r.

Jak uczyliśmy się w czasie okupacji

Okres okupacji niemieckiej był dla młodzieży polskiej zastojem w zakresie rozwoju umysłowego. W starszych klasach szkoły powszechnej wyrugowana została nauka historii i geografii jako przedmiotów rozwijających polskość w młodocianych duszach, ograniczona została również w dużym stopniu nauka języka polskiego jako ojczystego.

Inaczej się rzecz miała z nauczaniem w zakresie gimnazjum ogólnokształcącego. Zalegalizowane istniały jedynie gimnazja kupieckie i zawodowe. Mimo zakazu tworzenia innych szkół średnich poza wyżej wymienionymi i pomimo wzmożonego terroru niemieckiego radzono sobie wieloma sposobami, kształcąc młodzież w zakresie przedmiotów humanistycznych i innych: w domu, na kompletach oraz w szkole.

Uczęszczając do siódmej klasy szkoły powszechnej, przerabiałem pierwszą klasę gimnazjalną, nic o tym nie wiedząc. Naukę tę rozpoczęli nauczyciele bardzo ostrożnie, łącząc ją sprytnie z przerabianym materiałem siódmej klasy. Naukę historii starożytnej rozpoczęliśmy wyliczaniem bohaterów Hellady i wspominaniem luźnych zdarzeń z nią związanych. Później każdy starał się coś w domu o Grecji antycznej przeczytać i na lekcji języka polskiego zdać sprawozdanie. Z biegiem czasu, w marcu–kwietniu 1944 r. czytaliśmy już historię starożytną na lekcjach.

Nauka była prowadzona nie tylko w kierunku wyżej omawianym, lecz również w zakresie zoologii, arytmetyki i łaciny. Zoologii uczyliśmy się z czynionych na lekcjach zapisków. Książka zoologiczna „z ptakiem” była szczelnie obłożona w gruby papier i dyktujący nauczyciel nie chciał wyjawić jej tytułu, nawet na moją osobistą prośbę, gdyż chciałem kupić sobie podobną w celu uwolnienia się od mozolnych notatek (było ich bowiem bardzo dużo – na jednej lekcji potrafiliśmy przepisać kilkanaście kartek książkowych i obecnie posiadam dwa grube zeszyty wypełnione „maczkowymi” literami owych notatek).

W zakresie arytmetyki przeszliśmy nieznacznie od kursu siódmego oddziału do kursu pierwszej [klasy] gimnazjalnej. Zaczęło się to od obliczania procentów, zysków i kreślenia planów domów, a skończyło się na przerobieniu znacznej części materiału.

Łacinę natomiast przerabialiśmy dodatkowo. Z ramienia szkoły, do której uczęszczałem, zorganizowane były komplety języka łacińskiego. Nie wszyscy uczniowie o tym wiedzieli, opłata zaś wynosiła 30 zł miesięcznie. Ja osobiście nie uczęszczałem na te komplety ze względu na warunki materialne i ze względu na to, iż się o istnieniu tych kompletów późno dowiedziałem (odbiło się to ujemnie na późniejszych moich studiach).

Naukę przerwało bombardowanie 11 maja 1944 r. Wraz z falą ewakuowanej ludności tułałem się w ciągu dwóch miesięcy po wioskach. Wróciwszy z „wygnania”, zgrupowałem się wraz z dwoma kolegami wokół znajomej nauczycielki i rozpoczęliśmy naukę kilku najważniejszych przedmiotów. Jedynie nasza nauczycielka posiadała po jednym egzemplarzu [książki] każdego rodzaju, my zaś uczyliśmy się z notatek, co jednak było połączone z dużymi trudnościami wobec ograniczonej do jednej godziny lekcji i w związku z pięcioma przedmiotami, które przerabialiśmy w ciągu tejże godziny. Lekcje odbywały się codziennie w moim mieszkaniu lub w mieszkaniu jednego z kolegów.

Jednakże już po dwóch tygodniach nauka nasza została przerwana zdobywaniem Lublina [przez Sowietów], po którym jednak w niedługim czasie wróciliśmy do odrodzonej szkoły polskiej i rozpoczęliśmy legalną naukę pod kierownictwem wykwalifikowanych profesorów i pedagogów.

Nasza zakonspirowana nauka miała pod pewnymi względami znaczenie dodatnie, gdyż dopiero wówczas odczuliśmy potrzebę prawdziwej szkoły polskiej i wróciwszy do niej, zabraliśmy się ze szczerą ochotą i zapałem do nauki. Oby nasze pokolenia odziedziczyły po nas ten entuzjazm do pracy i oby wyciągnęły z niego jak największe korzyści dla narodu swego, dla kraju swego.