STANISŁAW RYSZEWSKI

Dnia 14 maja 1969 r. w Czyżewie-Sutkach Waldemar Monkiewicz, podprokurator Prokuratury Powiatowej, delegowany przez Generalnego Prokuratora PRL do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Białymstoku, działając na zasadzie art. 4 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (Dz.U. nr 51, poz. 293) i art. 219 kpk, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez odebrania przyrzeczenia. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania. Świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Stanisław Ryszewski
Data i miejsce urodzenia 9 lipca 1917 r. w Gromadzynie
Imiona rodziców Mikołaj i Emilia
Miejsce zamieszkania Czyżew-Sutki, gr. Czyżew, pow. Wysokie Mazowieckie
Zajęcie rolnik
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Podczas okupacji hitlerowskiej przebywałem przez jakiś czas we wsi Czyżew-Sutki. Nie przypominam [sobie] już dokładnie, kiedy to było, ale od mieszkańców wsi dowiedziałem się, że żandarmi z posterunku w Czyżewie zastrzelili Franciszka Andrzejczyka. Ludzie mówili, że został zabity za to, że przechowywał Żydów w swoich zabudowaniach. Żydów tych też żandarmi zabrali i chyba rozstrzelali. Gdzie ich rozstrzelali, nie wiem.

Pewnego razu po zamordowaniu Andrzejczyka żandarmi niemieccy aresztowali w naszej wsi dwóch rolników. Jeden z nich nazywał się Jan Zaręba, a drugi Aleksander Zalewski. Za co ich Niemcy aresztowali, nie wiem. Tego dnia pracowałem w majątku i zostałem zawołany przez właściciela, Niemyjskiego, który obecnie już nie żyje, i otrzymałem polecenie odwiezienia furmanką aresztowanych. Nadmieniam, że żandarmi jechali swoją bryczką. Żandarmów było chyba dwóch.

Zgodnie z poleceniem zawiozłem aresztowanych na posterunek żandarmerii w Czyżewie. Tam żandarmi uwięzili aresztowanych, ale co później z nimi zrobili, trudno mi powiedzieć. Aresztowani do dziś nie wrócili.

Jak nazywali się żandarmi z posterunku w Czyżewie, nie jestem zorientowany.