Barbara Filipkówna
kl. VIa
Parczew, 12 czerwca 1946 r.
Moje przeżycie z wojny
Prawie przez cały czas trwania wojny byłam na wsi, daleko od szlaków wojennych, więc wojny prawie nie widziałam. Dopiero w 1944 r., gdy przyjechałam na wakacje do Parczewa, poznałam, co to jest wojna. Po kilku dniach Niemcy zaczęli się po trochu wycofywać, prowadząc brudnych i głodnych Ukraińców jako jeńców wojennych.
Pewnego dnia wyszłam na podwórko, patrzę: biegną sowieckie patrole, a za chwilę wjeżdżają czołgi. Po kilku wystrzałach zaczęły się palić domy na ul. Brzeskiej. Strzały te uszkodziły również kościół. Ze strachu pobiegliśmy wszyscy do schronu, który był wykopany na podwórku, koło jabłonki. Gdy modliliśmy się w schronie, nadjechał sowiecki czołg i nasz schron zaczął się walić. Wtedy z wielkim przerażeniem i krzykiem wybiegliśmy. Chcieliśmy szukać drugiego schronu, ale strzelanie się skończyło.