Tadeusz Kerber
kl. VI
Łuków, 24 czerwca 1946 r.
Moje przeżycia wojenne
Armia Czerwona wkroczyła do Łukowa 23 lipca 1944 r. Była to niedziela. Już w sobotę Niemcy posuwali się na wozach w stronę zachodnią. W niedzielę nie było już tylu ludzi w mieście jak zwykle. Każdy tylko myślał, aby prędzej przeszedł front i żeby się można było nacieszyć polskim wojskiem. Każdy był w podnieceniu, ponieważ Łuków był wkoło obstawiony armatami. Każdy bał się frontu, lecz rezultat był inny.
Gdy wojska sowieckie nadeszły, tylko kilka armat rozpoczęło ogień, lecz nie na długo. Niemcy, gdy odchodzili, podpalili tylko koszary i magazyn na Łapiguzie, gdzie były cenne przedmioty, a których zabrać nie zdołali.
Następny dzień był ciepły i słoneczny. Około godz. 7.00 rano nadleciały niemieckie samoloty i zaczęły bombardować stanowiska wojsk sowieckich. Następne ataki lotnicze trwały przez trzy dni.
Gdy przyjechałem do Łukowa po akcji – gdyż byłem cały czas na wsi – przedstawił mi się opłakany widok. Domy były zburzone razem z ulicami. Niemiły zapach rozchodził się po mieście z zabitych i gnijących koni. Zniszczeniu Łukowa są winni tylko Niemcy.