Dnia 9 stycznia 1948 roku w Warszawie członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, świadek zeznał, co następuje:
Imię i nazwisko | Włodzimierz Michalski |
Imiona rodziców | Jan i Joanna z Wegnerów |
Data urodzenia | 30 stycznia 1905 r. we wsi Anielew, pow. Konin |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Wykształcenie | seminarium duchowne |
Zajęcie | prowincjał zgromadzenia braci orianistów |
Przynależność państwowa i narodowość | polska |
Miejsce zamieszkania | Warszawa, ul. Barska 4 (Zakład Wychowawczy im. księdza Toporskiego) |
W czasie powstania warszawskiego byłem kierownikiem zakładu dla sierot imienia księdza Toporskiego. Na tydzień przed wybuchem powstania na teren zakładu przyjechały samochody ciężarowe z Dywizji „Herman Göring”. Był to oddział zaopatrzeniowy. 1 sierpnia 1944 roku od strony ul. Barskiej zaatakowali Niemców powstańcy, zajmując gmach zakładu. Wycofali się w dwie godziny po ataku. Najbliższy punkt sanitarny powstańców mieścił się przy ulicy Kaliskiej w fabryce Nasierowskiego. 3 sierpnia żandarmeria z domu akademickiego wyrzuciła ludność z domów przy ulicy Grójeckiej 40 i Barskiej 3 i 4. Po przeprowadzeniu rewizji osobistej, w czasie której szukano broni i sprawdzano dokumenty, przeprowadzono grupę do domu akademickiego. Pozostaliśmy tam w ciągu dziewięciu dni. Po przeprowadzeniu grupy do domu akademickiego, oficer żandarmerii pokazał zebranym kilka ciał żołnierzy niemieckich i oświadczył, iż za każdego zabitego przez Polaków Niemca zostanie rozstrzelanych dziesięciu mężczyzn z naszej grupy.
Zakład dla sierot został umieszczony na pierwszym piętrze. Pozostała ludność przebywała na parterze. Kontakt był jednak utrzymany, co dzień mężczyźni z parteru przynosili nam zupę, dawaną przez Niemców raz dziennie. Około 5 sierpnia (daty dokładnie nie pamiętam), żandarmi wy[…] mężczyzn i oznajmili, iż grupa ta zostanie rozstrzelana w odwet za zabicie jedn[…] żandarma. Wyprowadzili tych dziesięciu na podwórze, wi[ucięty fragment tekstu] rym leżały zwłoki około dziesięciu mężczyzn. Zwłoki te grupa mężczyzn zakopała w dole wykopanym w ogródku.
W dniu 11 czy też 12 sierpnia (daty dokładnie nie pamiętam), wyprowadzono nas na Zieleniak. Przy wejściu żandarmeria oddała grupę „Ukraińcom”, którzy zaraz na wstępie ograbili nas z kosztowności. W czasie grabieży hrabia Czarnecki (zam. przy ul. Grójeckiej 40) nie chciał pozwolić na szperanie w swoim ubraniu i za to „Ukrainiec” go zastrzelił. Na Zieleniaku zastaliśmy już kilkaset osób z ludności cywilnej. Nocą widziałem, jak „Ukraińcy” uprowadzali spośród zgromadzonych kobiety, a w kilku wypadkach widziałem, jak je zgwałcili na placu. Mówiono mi wtedy, iż tej nocy „Ukraińcy” zastrzelili kilka kobiet po dokonaniu na nich gwałtu. Sam tego nie widziałem.
Nazajutrz w transporcie zostałem odesłany do obozu przejściowego w Pruszkowie.
Na tym protokół zakończono i odczytano.