Kpr. rez. Władysław Bobrzek, ur. 8 września 1899 r., strycharz, żonaty.
Rozbrojony i z całym oddziałem wzięty do niewoli przez wojska sowieckie we Włodzimierzu Wołyńskim 19 września 1939 r. Zgrupowano większą liczbę jeńców (pięć tysięcy), gnano nas na piechotę do Łucka. [Tu] załadowano nas do wagonów towarowych, po 40 żołnierzy w mały wagon, przywieziono do Szepietówki, a po trzech dniach wywieziono nas do Nowogradu [Nowogrodu Wołyńskiego] (punkt zborny), gdzie przebyłem tydzień o głodzie i chłodzie. Po tygodniu do obozu jeńców Karaku[b] w ZSRR, gdzie pracowaliśmy przymusowo w kamieniołomach.
Życie było bardzo marne, zapłaty za pracę nie otrzymywaliśmy. Praca ciężka, nie do wykonania. Brud, wszy. Pomocy lekarskiej nie było. Żołnierze umierali, bo nie było pomocy.
Po siedmiomiesięcznym pobycie wywieziono nas w tajgi syberyjskie. Mimo że byliśmy jeńcami, umieszczono nas w ziemiankach, obóz jeńców 39, oddzielenie 7. Pracowaliśmy przy budowie kolei pod strażą żołnierzy sowieckich, tylko przy marnym życiu, wynagrodzenia nie otrzymywaliśmy.
Stosunek władz NKWD do Polaków był bardzo wrogi, jeńcy narodowości ukraińskiej częściowo białoruskiej i żydowskiej siali propagandę komunistyczną i robili donosy do NKWD na Polaków.
Od rodziny z kraju nie miałem żadnej wiadomości, nie pozwolono pisać listów. W obozie zmarło 150 jeńców, pamiętam tylko trzy nazwiska: Rzymkowski, Grzegorz Paliński, Józef Głodek.
17 lipca 1941 r., po zawarciu paktu polsko-sowieckiego, przywieziono nas do Wiarznik [Talicy], gdzie odbyła się wojskowa komisja lekarska [zorganizowana] przez władze polskie. Po komisji we wrześniu1941 r. przydzielono mnie do 7 Dywizji 7 Pułku Artylerii Lekkiej w Tocku [Tockoje]. Do tej pory znajduję się w Armii Polskiej.
6 marca 1943 r.