Zygmunt Paszewski
kl. VIb
Łopuszno, 15 październik 1946 r.
Chwila najbardziej dla nas pamiętna z lat okupacji
W 1939 r., w piękny, słoneczny dzień wrześniowy wkroczyli Niemcy do Łopuszna. Byli oni ubrani w zielone mundury niemieckie, [mieli] swastykę na czapce i karabiny na ramieniu. Pieśni polskie i hymny narodowe umilkły. Z oczu każdego Polaka płynęły łzy jakby pełną iskier drogą, a oblicza zaszły cieniem. Polacy gdzie mogli, to się kryli, by się nie spotkać z Niemcami.
W naszych sercach zapanował wielki smutek, gdy się dowiedzieliśmy, że żołnierze niemieccy wkroczyli do Łopuszna. W Łopusznie w dużym gmachu, który był własnością dziedzica Dobieckiego, osiedliła się żandarmeria. Niemcy zawieszali swoje swastyki, polskiego orła przebili mieczem i splugawili.
Zaczęło się panowanie niemieckie. Bardzo ciężkie warunki nauki były za czasów okupacji niemieckiej. Dzieci nie miały się gdzie uczyć. Musiały opuścić swą dużą szkołę o weneckich oknach i dużych szkolnych salach. Oddaliśmy tę szkołę dzieciom niemieckim, a my uczyliśmy się w nędznych izdebkach, gdzie była wilgoć, zimno i kurz, dzieci musiały to wdychać wraz z panią. Na naszej szkole powiewała swastyka niemiecka. Niemcy zażądali książek z biblioteki szkolnej. Nie dostali wszystkich, bo pani miała w opiece te książki. Te, które były lepsze, dała dzieciom pod opiekę, [a] książki bez początku i bez końca zapakowała w paczki i wysłała do Inspektoratu w Kielcach.
Pod budynkiem żandarmerii mieściły się lochy, w których więziono bezbronnych Polaków kochających swą Ojczyznę. Nie było dnia, by nie przyprowadzili żandarmi Polaka i nie wsadzili go do tych lochów, gdzie dostawała się woda. Jęki więźniów rozlegały się daleko. Jeszcze teraz można zobaczyć na ścianach murów krew męczonych Polaków. Męczenników wywożono do pobliskiego lasu i tam rozstrzeliwano. Krew wsiąkała w ukochaną polską ziemię, a mogiły mówiły o ofierze Polaków [dla] kochanej Ojczyzny.
Co dzień przybywało mogił. Jednych rozstrzeliwano w lesie lub na polu, a drugich wywożono do obozów, jak np. Oświęcim, Dachau i Majdanek, i tam męczono, palono w piecach ciała ludzkie. Żandarmi przyjeżdżali do [brak] zabierali młodzież polską na roboty do Niemiec, mścili się na niej. Żandarmi wchodzili do domów z listami spisanych osób, które mieli aresztować.
W 1945 r. w listopadzie odbyła się wielka uroczystość w Łopusznie – pogrzeb 20 patriotów polskich, którzy walczyli za Ojczyznę. Zostali zabici przez gestapowców hitlerowskich, zwłoki ich wykopano z mogił, które były [rozrzucone] po lasach. Na cmentarzu wyrosła świeża i duża mogiła, a na niej stanął duży dębowy krzyż, otoczony naokoło wieńcami. Wówczas odbyliśmy dużą uroczystość, którą [brak]. Uroczystość ta utkwiła mi w głowie i w sercu i będę ją długo pamiętał. Okropna była chwila, gdy żandarmeria wywoziła [brak] z Łopuszna, rabując, bijąc i szczując swymi psami wilczurami ten bezbronny naród.
Jednego dnia przez Łopuszno przejechały samochody pełne gestapowców wprost ku Skałce. Skałkę obstawili, ludzi zegnali do jednego domu, oblali naftą i zapalili. Ocalili się tylko ci, którzy w stawach pod sitowiem się skryli. Jedna dziewczyna przykryła się obrazem Matki Boskiej i Matka Boska ją ocaliła. Ci ludzie byli świadkami tej zbrodni niemieckiej. Nie tylko Skałka była spalona przez „zgraję hitlerowską”, ale [też] inne wsie i miasta – za to, że dopomagały partyzantom w lasach. [Brak] ciężkie prześladowania cierpieli Polacy za czasów okupacji niemieckiej.
W 1945 r. swastyka niemiecka została zdeptana. Niemcy przez Polaków i Rosjan zostali wypędzeni z Polski. Polska tworzy się nowa, pełna życia. Niechaj Bóg Jej dopomoże!