Dnia 3 listopada 1975 r. w Kwidzynie Wacław Ciechociński, wiceprokurator wojewódzki delegowany do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku, działając na zasadzie art. 4 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU nr 51, poz. 293 i art. 129 kpk), przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek stwierdza własnoręcznym podpisem, że uprzedzono go o tej odpowiedzialności (art. 172 kpk). Następnie świadek zeznał, co następuje:
| Imię i nazwisko | Zygmunt Kwapisz |
| Imiona rodziców | Józef i Łucja |
| Data i miejsce urodzenia | 16 marca 1915 r., Wilkowice, [pow.] Łęczyca |
| Miejsce zamieszkania | Kwidzyn, [...] |
| Zajęcie | główny mechanik |
| Wykształcenie | średnie |
| Karalność za fałszywe zeznania | niekarany |
| Stosunek do stron | obcy |
Do wojny byłem stałym mieszkańcem Gdyni. W nocy z 13 na 14 września 1939 r. Gdynię zajęli Niemcy. 14 września rano o świcie, gdy wyszedłem na klatkę schodową, zostałem zatrzymany przez umundurowanych Niemców. Mieli oni mundury podobne do mundurów Wehrmachtu, uzbrojeni byli w automaty.
Czy to byli żołnierze niemieccy, czy też z policji, tego nie wiem. Gdy zostałem wyprowadzony na podwórze, to spostrzegłem, że są tam również Niemcy ubrani w czarne mundury SS.
Wraz z innymi zatrzymanymi mężczyznami zostałem umieszczony wewnątrz ogrodzonego terenu radiostacji na Witominie. Gdy Niemcy zebrali na tym terenie ponad tysiąc osób, wówczas pod konwojem poprowadzono nas w kierunku Gdańska drogą boczną przez Kack. Gdy jednak zatrzymani idący na czele kolumny weszli na miny i kilku z nich zginęło, wtedy konwojujący nas Niemcy zawrócili kolumnę i poszliśmy do Gdańska główną trasą.
Konwojujący nas Niemcy ubrani byli w mundury koloru szarego. Czy byli to żołnierze Wehrmachtu, tego nie wiem. Wśród konwojujących nas Niemców byli też ubrani w czarne mundury SS.
Po przybyciu do Gdańska umieszczeni zostaliśmy w pomieszczeniach i na placu byłej polskiej szkoły w Gdańsku. Pilnowali nas Niemcy ubrani w takie same mundury jak ci, co nas konwojowali. Było wśród nich wielu gdańszczan.
Po kilku dniach, wraz z ok. 20 zatrzymanymi, zostałem przetransportowany do koszar w Gdyni-Redłowie. Tam zostałem zatrudniony przy porządkowaniu tych koszar. Tam też Niemcy segregowali zatrzymanych, sprawdzając, czy figurują na posiadanych przez nich listach.
Wśród pilnujących nas był m.in. SS-man Knott, który następnie był w obozie w Stutthofie kierownikiem magazynu.
Przez okres ok. dwóch tygodni w październiku 1939 r. przebywałem w obozie w Nowym Porcie. Tam też widziałem, jak 20 więźniów, całkowicie izolowanych od innych, wywożono codziennie autobusem koloru – o ile dobrze pamiętam – zielonego i późnym wieczorem przywożono ich z powrotem. Szczególnie dbano, by z tą grupą więźniów nikt się nie kontaktował.
Jak słyszałem, więźniowie ci po wykonaniu gdzieś określonych prac zostali zamordowani. Gdzie i co ta grupa więźniów robiła, tego nie wiem. Pilnowali ich Niemcy ubrani w czarne mundury SS.
Z Nowego Portu zostałem przetransportowany do obozu w Stutthofie.
Protokół niniejszy odczytano.