ERNESTYNA NASIADKA

Dnia 2 października 1973 r. Józef Pudło, wiceprokurator Prokuratury Wojewódzkiej we Wrocławiu, delegowany do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich we Wrocławiu, działając na zasadzie art. 4 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU nr 51, poz. 293 i art. 129 kpk), z udziałem protokolanta Haliny Łaszcz, przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, po czym świadek stwierdza własnoręcznym podpisem, że uprzedzono ją o tej odpowiedzialności (art. 172 kpk). Następnie świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Ernestyna Nasiadka z d. Płotkowiak
Imiona rodziców Stanisław i Pelagia z d. Wagner
Data i miejsce urodzenia 25 listopada 1908 r. w Poznaniu
Miejsce zamieszkania Wrocław, [...]
Zajęcie na utrzymaniu męża
Wykształcenie niepełne średnie
Karalność za fałszywe zeznania niekarana
Stosunek do stron obca

Ojciec mój Stanisław Płotkowiak (syn Walentego i Jadwigi, ur. 22 marca 1872 r. w Kotowie k. Poznania) zamieszkiwał do 1920 r. z rodziną naszą w Poznaniu, [...]. Następnie przenieśliśmy się z Poznania do miejscowości Liż, pow. Gostyń, a w 1923 r. przenieśliśmy się do Gdyni, gdzie zamieszkiwaliśmy do II wojny światowej. Ostatni adres zamieszkania w Gdyni: przy [...]. Ojciec pracował w prywatnej firmie „Balticum” u brata mego Władysława Płotkowiaka i zajmował się przeprowadzaniem wywiadów handlowych o kupcach, którzy zaciągali pożyczki bankowe. Wywiady te przeprowadzał na zlecenia banków.

20 lub 24 października 1939 r. do mieszkania rodziców przyszedł funkcjonariusz (w czarnym mundurze) i w mojej obecności kazał ojcu iść z nim. Zaprowadził ojca na ul. Starowiejską, gdzie znajdowała się policja niemiecka. Następnego dnia udałam się na posterunek i widziałam się z ojcem. W rozmowie ze mną powiedział, że został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa przeciwko Niemcom, że w areszcie znajduje się 58 Polaków i chyba już nie wyjdą na wolność.

Po kilku dniach dowiedzieliśmy się od ludzi, że gestapo wywiozło wszystkich aresztowanych do Piaśnicy za Wejherowem i tam w lesie ich rozstrzelano.

Nie jeździliśmy na miejsce stracenia ojca, jak również nikt z naszej rodziny po wojnie nie był przy ekshumacji zwłok z mogiły zbiorowej w Piaśnicy.

Nie było przeprowadzane postępowanie sądowe o uznanie ojca za zmarłego.

Nie znam nazwisk funkcjonariuszy gestapo, którzy aresztowali ojca i następnie rozstrzelali go bez wyroku sądowego. Nie otrzymaliśmy też zawiadomienia z gestapo o rozstrzelaniu ojca.

Nie wiem dokładnie, gdzie leżą zwłoki ojca.

Na tym protokół zakończono i po odczytaniu podpisano.