FRANCISZEK POTRYKUS

Dnia 16 listopada 1973 r. w Pucku sędzia mgr Stanisław Lipiecki, delegowany do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku, działając na zasadzie art. 4 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU nr 51, poz. 293) i art. 129 kpk, z udziałem protokolantki Stefanii Koziróg, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, po czym świadek stwierdza własnoręcznym podpisem, że uprzedzono go o tej odpowiedzialności (art. 172 kpk). Następnie świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Franciszek Potrykus
Imiona rodziców Walentyn i Józefa
Data i miejsce urodzenia 5 października 1902 r. w Błądzikowie, pow. Puck
Miejsce zamieszkania Zdrada, pow. Puck
Zajęcie rolnik
Wykształcenie średnie
Karalność za fałszywe zeznania niekarany
Stosunek do stron obcy

W chwili wybuchu II wojny światowej mieszkałem w Zdradzie, pow. Puck. Proboszczem tamtejszej parafii był ks. Bolesław Witkowski. Był on równocześnie dziekanem dekanatu puckiego i mieszkał w Mechowie, pow. Puck. Przed pierwszą wojną światową był on posłem do Reichstagu w Berlinie.

7 września 1939 r. przebywałem w domu. Około godz. 10.30 rano zostałem zabrany przez nieznanych mi żołnierzy niemieckich i doprowadzony do stojącego na drodze samochodu ciężarowego, w którym na podłodze leżał m.in. ks. Bolesław Witkowski. Zawieziono nas do zabudowań gospodarczych majątku ziemskiego w Połczynie, pow. Puck. Wszystkich Polaków, a w tym ks. Bolesława Witkowskiego, postawiono pod mur. Pod tym murem stało nas pięciu: ja, ks. Warczak z Mechowa, nauczyciel Lorkowski z Mechowa i jeszcze jeden ksiądz z Władysławowa, pow. Puck, którego nazwiska nie pamiętam, ale mówili, że nazywał się on Miegoń. Staliśmy tam cztery godziny: ks. Bolesław Witkowski osłabł. Po pewnym czasie zostaliśmy przewiezieni do Pucka i osadzono nas w miejscowym więzieniu.

Żadnego z hitlerowców, którzy pilnowali więzienia i którzy z niego wywozili Polaków, nie znałem.

Zostałem zwolniony z tego więzienia następnego dnia ok. godz. 11.00 rano. Osobiście nie widziałem, jak wywożono z więzienia ks. Warczaka, Lorkowskiego i ks. Witkowskiego. Słyszałem tylko od nieżyjącej już żony Lorkowskiego, że tych trzech Polaków hitlerowcy wywieźli do Piaśnicy i tam ich zamordowali.

Protokół niniejszy odczytano.