IRENA KUNDERA

Irena Kundera
kl. V
Publiczna Szkoła Powszechna w Dąbrowie koło Kielc

Moje wspomnienia zbrodni niemieckich

Wojna rozpoczęła się w 1939 r. Niemcy napadli na Polskę w 1939 r. 1 września. W piątek wystartowały samoloty niemieckie na Polskę, aby bombardować. W sobotę spuścili w Polsce w różnych punktach desanty mające na celu dokonanie dzieła nieszczęść i zniszczeń. Samoloty niemieckie zrzucały prócz tego różne zabawki wybuchające dla dzieci i dorosłych. Wszystko to w tym celu, żeby się robił rozruch wewnętrzny.

W niedzielę ludzie uciekli z miast na wsie. Wojsko obstawiło pobliski las. W poniedziałek rano przemieszczało się szosą wojsko polskie i ludzie cywilni z Kielc ku Warszawie. My jechaliśmy do lasu. [Gdy] byliśmy już w lesie, to chcieli nas wrócić do domu. Na drzewach były porozciągane druty telefoniczne i radiowe. Żołnierze byli głodni, więc prosili nas o mleko i my im daliśmy. Przyjechaliśmy do lasu i tam się rozłożyliśmy. Krowy uwiązane były przy drzewie i tak siedzieliśmy przez cały dzień. Potem nadeszła noc i zaczęły grać karabiny maszynowe polskiej piechoty. Trzy zapalające niemieckie kule upadły przed nami, może jakieś 200 m. Byliśmy w lesie dwie noce. W środę rano przyjechaliśmy do domu. Domu nie było, tylko popiół. Zostało tylko trochę płotu.

Niemcy, gdy weszli, nie mówili nam „nie”. Potem dopiero, może [rok później], ściągali duże kontyngenty bydła i świń, zboża, owiec. Świń kazali nie zabijać. Gdy kto zabił świnię, to szedł do więzienia. Potem ludzi pospisywali i brali do Niemiec do ciężkich prac. [Jeśli ktoś] nie miał mleka i nie [przynosił] do mleczarni albo nie dał kontyngentu wszystkiego, to go zabierali do Oświęcimia.

W naszej wsi zginęło czworo ludzi. W naszym lesie rozstrzelali chyba dwa czy trzy samochody zakładników polskich. Tą naszą szosą, przy której leży nasza wieś, to Niemcy przewieźli chyba 20 samochodów zakładników na rozstrzelanie. Rozstrzelali ich za Dużą Wiśniówką, [oddaloną] od mojej wioski 5 km. Na placu św. Wojciecha w Kielcach też rozstrzelali kilkunastu zakładników. [Ludzie] mówili mi, że jeden chłopiec zauważył ojca, gdy ich wyprowadzili pod mur z zawiązanymi oczami. Wszystkim kazali klęknąć twarzą do muru, a chłopiec tam zemdlał. Ciała te kazali pochować we wspólnym dole i zrównać ziemią. Dotychczas jeszcze są [ślady] mózgów i krwi nieszczęśliwych na tym murze.