BRONISŁAWA SAGAN

Bronisława Saganówna
Niewachlów, 7 listopada 1946 r.

Chwila najbardziej dla mnie pamiętna z lat okupacji

Pamiętny był 15 stycznia 1945 r., kiedy na Kielce spadł grad pocisków artyleryjskich, które rozrywając się, wypełniały powietrze niesamowitym hukiem i świstem. Był to drugi dzień walk o Kielce. Ludność stłoczona po piwnicach i schronach pełna była grozy i przerażenia. Do piwnicy naszego domu schroniliśmy się wraz z całą rodziną. W tym czasie panowało milczenie, gdyż nikt z obecnych w tej niepewnej chwili nie miał chęci do rozmów. Myśli i modlitwy nasze były skierowane do Boga, w którego rękach spoczywał nasz los. Co chwila milczenie przerywał straszny huk rozrywającego się pocisku.

Ze zbliżaniem się wieczoru osłabł ogień artylerii, a mniej więcej o godz. 17.00 słychać już było tylko pojedyncze strzały karabinowe. Wskutek tego kilku mężczyzn wyszło z piwnicy wraz z moim tatusiem, aby odetchnąć świeżym powietrzem. Wkrótce wrócili do piwnicy zadyszani i oznajmili nam, że czołgi rosyjskie wjeżdżają na naszą ulicę. Na tę wiadomość wyszliśmy wszyscy w pośpiechu przed dom w chwili, gdy ogromny stalowy smok przejeżdżał drogą. Ucieszyliśmy się, iż okrutny okupant, który przez przeszło pięć lat gnębił ziemię polską, mordował i wywoził najlepszych jej synów, uchodzi z naszych ziem. Powróciwszy do domu z piwnicy, ujrzeliśmy ze smutkiem i bólem serca, że w czasie naszej nieobecności wskutek wybuchów artyleryjskich wyleciały nam wszystkie szyby, a był to styczeń.

Opisane te chwile wyzwolenia spod jarzma niemieckiego głęboko wryły mi się w pamięć i pozostaną w niej na długie lata.