Warszawa, 9 września 1949 r. Członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce mgr Norbert Szuman przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, świadek zeznała, co następuje:
Imię i nazwisko | Alicja Maria Munik |
Data i miejsce urodzenia | 30 stycznia 1927 r. w Warszawie |
Imiona rodziców | Teofil i Wiktoria z Bisialskich |
Zawód ojca | robotnik |
Przynależność państwowa i narodowość | polska |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Wykształcenie | szkoła zawodowa |
Zawód | kosmetyczka |
Miejsce zamieszkania | Warszawa, ul. Poznańska 14 m. 29 |
Karalność | nie |
Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu przy ul. Czerniakowskiej 141. Przez jedną dobę rejon naszego domu opanowany był przez powstańców, którzy w nocy z 1 na 2 sierpnia 1944 wycofali się stąd.
2 sierpnia wcześnie rano z kierunku koszar przy ul. 29 Listopada nadszedł patrol żołnierzy niemieckich, którzy przez otwór w parkanie zrobiony przez powstańców weszli na podwórze naszego domu. Żołnierze wezwali do opuszczenia domu – gdy to nie odniosło żadnego skutku, zaczęli go ostrzeliwać (notabene, gdy wychyliłam się z okna, zostałam ostrzelana). Następnie podpalili schody wewnątrz domu i przylegającą do niego drewnianą szopę, w której przebywało kilkanaście osób. Następnie patrol opuścił teren naszego domu. Próbujący ratować ludzi płonących żywcem w szopie byli ostrzeliwani przez żołnierzy niemieckich z terenu koszar – zginął wtedy jeden z ratujących mężczyzn. Z płomieni zdołało wyrwać się dwóch młodych mężczyzn, którzy w poszukiwaniu pomocy (byli strasznie poparzeni) natrafili na Niemców i zostali przez nich najprawdopodobniej zamordowani.
Po spaleniu naszego domu przeniosłam się do sąsiedniego budynku przy Czerniakowskiej 143. Przebywałam tam do 19 września. Przez cały ten okres nie doznaliśmy ze strony niemieckiej żadnych represji – wolno było nawet wychodzić na ulicę, byle z podniesionymi rękami. W nocy, bodaj z 18 na 19 września, powstańcy postawili przy rogu ulic Hołówki i Czerniakowskiej barykadę. Zaraz następnego dnia Niemcy wysiedlili wszystkich mieszkańców z ul. Czerniakowskiej od domu nr 128 (blisko Łazienkowskiej) do domu nr 139 (blisko Nowosieleckiej) i zdaje się mieszkańców ul. Nowosieleckiej. Pod eskortą żołnierzy z koszar wyprowadzono nas w al. Szucha. Domy nasze zostały podpalone. W al. Szucha cały nasz transport, liczący wielu ludzi, został podzielony: osobno mężczyźni, osobno kobiety. Mężczyzn wyprowadzono (na Szucha eskortowali nas i rozdzielali SS-mani) na podwórze Ministerstwa Oświaty – zauważyłam, że całe podwórze zostało zapełnione.
Nas, kobiety, eskorta wyprowadziła w al. Żwirki i Wigury, gdzie puszczono nas wolno. Po grupie mężczyzn, oddzielonych od nas 19 września w al. Szucha, z których to mężczyzn niektórych znałam, zaginął odtąd wszelki ślad.
Na tym protokół zakończono i odczytano.