JOANNA ZDANOWICZ

Warszawa, 28 listopada 1949 r. Mgr Irena Skonieczna, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchała niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Nazwisko i imię Joanna Zdanowicz z d. Murawska
Data i miejsce urodzenia 22 maja 1925 r., Warszawa
Imiona rodziców Henryk i Józefa z d. Neufeld
Zawód ojca handlowiec
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie absolwentka wydz. lekarskiego
Zawód lekarz
Miejsce zamieszkania czasowe: Kraków, ul. Pijarów, Hotel Francuski pok. nr 8 stałe: Warszawa, ul. Tamka 5 m. 1
Karalność niekarana

Od 15 czy 16 sierpnia 1944 roku, daty dokładnie nie pamiętam, przebywałam na ul. Klarysewskiej w domu nr 55. Dnia 2 września około godz. 13.00 Niemcy zaczęli zajmować Sadybę, po uprzednim bombardowaniu z samolotów. Jak mi się wydaje, Sadyba była zajmowana od strony Wilanowa przez oddziały żołnierzy niemieckich w mundurach lotników, którzy przybywali na czołgach. Czołgi niemieckie zatrzymały się na polu (świadek rysuje szkic sytuacyjny terenu zbrodni). Niemcy wrzucili początkowo do piwnicy, w której zgromadzeni byli mieszkańcy naszego domu, mały granat, który tylko pokaleczył parę osób. Następnie zaczęli krzyczeć, żeby wychodzić.

Ustawili nas w grupie od 25 – 35 osób pod ścianą domu od strony pola. Z trzech stron stały karabiny maszynowe. Ja, umiejąc mówić po niemiecku, spytałam żołnierzy, co chcą z nami zrobić. Powiedzieli mi, że zostaniemy odprowadzeni do klasztoru Dominikanów na Służewie. Jednak po chwili zaczęli strzelać do zgromadzonej ludności. Wszyscy padli. Niemcy w niedługim czasie przeszli stąd do następnej willi przy ul. Klarysewskiej, skąd znowu dochodziły do nas krzyki i strzały.

Ja byłam ranna. Miałam przestrzał nadgarstka lewej ręki, prawej nogi i pośladka. Chciałam się jednak czym prędzej wycofać z miejsca egzekucji, gdyż zdawało mi się, że Niemcy tu zaraz znowu wrócą. Wycofałam się więc z mym byłym mężem Andrzejem Brandeburskim (zam. obecnie prawdopodobnie przy ul. Szustra 38) i jeszcze jednym mężczyzną, który przed powstaniem miał drogerię na Szustra pod nr 3, w kierunku czarnej bitej drogi. Jeszcze przed nami wyczołgali się z grupy leżących zabitych i rannych Lucjan Pakulski (adresu jego nie znam, może znać Michał Baran, zam. przypuszczalnie Szustra 38) i pan Zajczyk, który później zginął. Doczołgaliśmy się do drogi polnej. Tu napotkaliśmy czujkę niemiecką złożoną z czterech żołnierzy. Niemcy ci skierowali nas do klasztoru Dominikanów. Z klasztoru jako ciężko ranna dostałam się do Szpitala św. Ducha w Konstancinie. Tu spotkałam się z Michałem Baranem, który opowiedział nam, że Niemcy faktycznie powrócili na miejsce egzekucji i dobijali jeszcze żyjących. To samo wykazała ekshumacja przeprowadzona na tym terenie wiosną 1945 roku.

Podobnych egzekucji na ludności cywilnej dokonali Niemcy i w innych domach przy ul. Podhalańskiej.

2 września 1944 roku przy Klarysewskiej 55 zginęli między innymi: Wanda Polkowska, Janina Haladin, prof. Pękalski, Zajczyk i Andzia – jego służąca, Maria Baranowa, jej córka Irenka, Anna Brykalska – staruszka 70-letnia, rodzina Rudkowskich. Łącznie 44 osoby – stali mieszkańcy tego domu.

Na tym protokół zakończono i odczytano.