WANDA SIERADZ

Łochów, dnia 7 kwietnia 1991 r. o godz. 11.30 asp. Kazimierz Gałązka z Komisariatu Policji w Łochowie, działając na mocy art. 263 § 1, 267 kpk zgodnie z art. 129 § 1 kpk, osobiście protokołując, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania z art. 247 § 1 kk, po czym świadek stwierdził własnoręcznym podpisem, że uprzedzono go o tej odpowiedzialności (art. 172 kpk):


Imię i nazwisko Wanda Sieradz z d. Postek
Imiona rodziców Feliks i Wiktoria z d. Bałdyga
Data i miejsce urodzenia 21 stycznia 1921 r., Marianów

Zamieszkała Łochów
Obywatelstwo polskie
Wykształcenie podstawowe
Zawód wyuczony kucharka
Zatrudniona rencistka
Karalność za fałszywe zeznanie niekarana
Seria i nr dowodu osobistego BR 9022614 wydany przez KP MO Węgrów
Stosunek do stron stryjeczna siostra Celiny Borkowskiej

Zapoznany z treścią art. 165 kpk świadek zeznał, co następuje. Po wyjściu za mąż za Henryka Sieradza zamieszkałam w miejscowości Zambrzyniec, w odległości ok. pięciu kilometrów od miejscowości Stoczek Węgrowski. Natomiast mój stryj, a rodzony brat ojca, Stanisław Postek z żoną Julianną i swoimi dziećmi, tj. siedmioma chłopcami i trzema dziewczynkami, zamieszkiwali w Stoczku i prowadzili gospodarstwo rolne. Dokładnie daty nie pamiętam, ale było to w 1941 r. Wiem, że Stanisław Postek przechowywał Żydów, [którzy] mieszkali w tunelu foliowym pod lasem. Za przechowywanie Żydów rodzina ta była prześladowana przez Niemców. Gdy się [oni] dowiedzieli, a właściwie to ktoś doniósł, że u stryja są Żydzi, przyjechali na miejsce i od razu rozstrzelali tam wszystkich Żydów oraz stryja i stryjenkę. Zmieniam to tylko [w zeznaniu:] stryjenka, tj. Julianna Postek, została zamordowana na miejscu, była zmasakrowana. Następnie [Niemcy] podpalili budynki mieszkalne i gospodarcze, natomiast stryja Stanisława Postka, jego synów Henryka i Wacława zabrali do Treblinki lub Oświęcimia. Reszty dzieci nie było w domu, więc poukrywali ich sąsiedzi. Między innymi u mnie w Zambrzyńcu przechowywały się dzieci Postków, tj. Celina Postek, Zofia Postek i Jerzy Postek. Dzieci te były [podczas akcji] w szkole. Powiedziano im, co się stało z ich rodzicami, więc uciekły ze szkoły w Stoczku do mnie do domu. Gdyby nie uciekły, zostałyby zamordowane przez Niemców. Z jakiej formacji wojskowej byli ci Niemcy, nie jestem w stanie podać. Myślę, że było to gestapo. Dzieci Postków były u nas ok. miesiąca, następnie zabrała ich najstarsza siostra i wyjechała z nimi do Stoczka. Gdyby dzieci te były u siebie w domu, na pewno zostałyby zamordowane.

To wszystko, co mam do [powiedzenia w] zeznaniu.

Na tym protokół zakończono 7 kwietnia 1991 r. o godz. 12.30 i po osobistym odczytaniu mi jako zgodny z moimi zeznaniami podpisuję.