ADAM RZESZOTARSKI

Dnia 16 maja 1949 r. w Warszawie członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce mgr Norbert Szuman przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Adam Rzeszotarski
Data i miejsce urodzenia 6 lutego 1903 r., Kutno
Imiona rodziców Bronisław i Melania z Żeromskich
Zawód ojca rolnik
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie duża matura i szkoły wojskowe
Zawód pracownik umysłowy
Miejsce zamieszkania Ciechanów, ul. Kilińskiego 24
Karalność niekarany

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie na Marymoncie przy ulicy Marii Kazimiery, w kwaterze mojej jako dowódcy powstańczego zgrupowania „Marymont”. Na moim odcinku akcja powstańcza polegać miała na ataku na obsadzone przez batalion niemiecki zabudowania dawnej Szkoły Gazowej przy ul. Gdańskiej.

Z chwilą załamania się natarcia wojsko niemieckie znajdujące się na terenie Szkoły Gazowej przystąpiło do palenia przy pomocy pocisków zapalnych drewnianych domów, przeważnie przy ul. Marii Kazimiery. Po zapadnięciu zmroku Niemcy przerwali strzelanie, co umożliwiło mi wszczęcie akcji gaszenia pożarów. Następnie od strony Bielan nieprzyjaciel prowadził akcję patroli ukraińskich pod dowództwem młodych podoficerów niemieckich, które penetrowały teren Marymontu w celach rabunkowych oraz podpalały dostępne im domy. Zdarzały się też wypadki mordowania ludności, jak przy ul. Jana III (daty, dokładnego adresu ani nazwisk nie pamiętam), gdzie został zamordowany jakiś bogaty handlarz wraz z paru osobami, oraz wciągnięcie kilku dziewcząt do drewnianej szkoły znajdującej się tuż pod Centralnym Instytutem Wychowania Fizycznego, następnie zgwałcenie ich i zamordowanie. Trupy zostały znalezione na pobliskim polu przez nasze patrole, przy czym kobiety z sąsiednich domów rozpoznały je i stwierdziły, że [dziewczęta te] zostały porwane przez Ukraińców.

14 września 1944 roku na Marymont ruszyło natarcie niemieckie wspierane silnym ogniem artylerii, miotaczy min i czołgów. W natarciu brały udział oddziały Ukraińców pod dowództwem niemieckim, z tym, że w broniach technicznych byli wyłącznie Niemcy. Dowódcą natarcia był major Wehrmachtu (nazwiska zapomniałem). W godzinach popołudniowych 14 września Marymont został opanowany aż po linię ul. Potockiej, przy czym miały miejsce liczne mordy ludności cywilnej oraz podpalanie domów na większą skalę. Przesunąłem wówczas swoją kwaterę do „domków policyjnych” przy ul. Drużbackiej, skąd obserwowałem wydarzenia na Marymoncie. Dochodziły stamtąd krzyki, a uciekająca ludność cywilna dawała znać o morderstwach dokonywanych przez wojsko, jak również o wywożeniu ludności do Pruszkowa.

Po zapadnięciu zmroku, kiedy wojska niemieckie skierowały się ku Wiśle, wybrałem się wraz z patrolem sanitarnym w stronę ulicy Marii Kazimiery. Zaraz u jej wylotu, przed tzw. pałacykiem, natrafiliśmy na stertę ciał pomordowanej ludności cywilnej, przeważnie kobiet i dzieci w liczbie około 25 osób, wśród których odnalazłem ciała swojej żony i syna. Rany wskazywały na egzekucję dokonaną przy użyciu karabinu maszynowego. Część zwłok zabraliśmy ze sobą i powróciliśmy na Żoliborz. Następnego dnia, 15 września, przy ul. Bieniewickiej, w narożnym domu od ulicy Gdańskiej, dokonano mordu – jak sobie przypominam – około 18 osób spośród ludności cywilnej, przeważnie kobiet i dzieci, przy czym w dzień później była na miejscu zbrodni komisja wysłana przez władze powstańcze, odktórej otrzymałem informacje, a nawet zdjęcia przedstawiające ofiary mordu, dokonanego tym razem z użyciem broni ręcznej.

Z okresu pobytu na Żoliborzu przypominam sobie wypadek rozstrzelania z pistoletów przez SS-manów z nowej Szkoły Gazowej przy alei Wojska Polskiego kilku młodych łączniczek.

O wypadku tym, który zaszedł na jakiś tydzień przed kapitulacją Żoliborza, pisał wydawany na Żoliborzu „Biuletyn”. Po kapitulacji, w czasie przejmowania oddziałów powstańczych do niewoli przez SD, zdarzały się często wypadki bicia powstańców, rabowania zegarków, biżuterii itp., nieludzkiego traktowania rannych, dokuczliwych rewizji kobiet, nie dawano wody ani pomocy rannym, których kładziono z braku miejsca warstwami, jednych na drugich.

Na tym protokół zakończono i odczytano.