MAGDALENA KWIATKOWSKA

Magdalena Kwiatkowska
kl. VI
Skarżysko Książęce 175a
poczta Skarżysko-Kamienna

Czasy okupacji niemieckiej wyryły się bardzo głęboko w naszych sercach polskich, pozostawiając w nich głębokie rany. Mściła się ręka okupanta, spadała bezlitośnie na nasze polskie głowy, zadając ciosy, których żaden Polak zapomnieć nie powinien.

Zostaną pomnikami bestialskich mordów zbiorowe i pojedyncze groby naszych braci, którzy myśleli po polsku i wpajali myśli te w podupadłe serca naszych rodaków. Każdy zbiorowy grób, każda mogiła nakazuje dobremu Polakowi szanować, [a] nawet ubóstwiać Polskę.

Będąc młodą Polką, zastanowiłam się nad tym, co dają nam i mówią tak gęsto rozsiane mogiły braci naszych Polaków. Odpowiedzi na to nasuwa się bardzo dużo. Pomimo mordów zbiorowych żaden Polak nie wyrzekł się tego, że jest Polakiem. Odwrotnie, każda mogiła zaciskała bezsilne pięści Polaków, oczekując godziny, aby się na nich zemścić za własne krzywdy. Im więcej mogił spotykamy, tym bardziej widzimy, jak gorąco Polacy kochają swoją Ojczyznę, nie szczędząc dla niej nawet swego życia. Każda taka mogiła mówi nam, jak mocno bezlitosny okupant wziął się za to, aby zniszczyć to, co jest polskie. Dla nas, młodych Polaków, mogiły takie winny wyryć się głęboko w pamięci, zwiększając miłość ku naszej Ojczyźnie. Powinniśmy być twardymi, nieugiętymi na przyszłość, broniąc tego, za co nasi przodkowie bez namysłu oddawali swoje życie.

Chwila najbardziej dla mnie pamiętna z czasów okupacji

W początkach okupacji nie zdawałam sobie sprawy z tego, co to jest okupacja i jakie są jej następstwa. Lecz po upływie jednego i drugiego roku w mojej młodej głowie słowo „okupacja” zaczęło dojrzewać.

Dojrzało ono wtedy, gdy ujrzałam okrutne twarze niemieckie żandarmów w naszym własnym domu. Było to po północy, ok. godz. 2.00. W mroźną lutową noc, gdy do [brak] się i usłyszałam słowa: „Policja, otwierać”. Serce we mnie zamarło, matka trzęsła się z zimna i strachu. Wstała, by do domu wpuścić tych, którzy nieśli do domu nieszczęście. Za chwilę do kuchni weszło ośmiu żandarmów uzbrojonych, zrobili rewizję, zabrali to, co najcenniejsze, i ojca, żywiciela naszej rodziny, obchodząc się z nimi w najgorszy sposób. Rozpacz nasza nie miała granic, a łzy zmoczyły całą poduszkę. Po upływie jednego miesiąca ojciec wrócił do domu. Żandarmi uznali go za niezdolnego. Ja z wielkiej radości zapomniałam [brak].