WŁADYSŁAW ESMAN


Plut. Władysław Esman, [funkcjonariusz] Policji Państwowej, [nieczytelne], żonaty. Do wybuchu wojny światowej w 1939 r. służyłem w szeregach Policji Państwowej.


Po zajęciu części Polski przez Niemcy i wkroczeniu na tereny Polski przez wojska sowieckie na skutek zarządzenia władzy zwierzchniej 19 września 1939 r. w oddziale zwartym zostałem internowany na Litwie, gdzie przebywałem w obozach internowanych w Rokiszkach i Wiłkowiszkach [Wyłkowyszkach] do 12 lipca 1940 r. Po zajęciu Litwy przez wojska sowieckie w dniu tym wraz ze wszystkimi internowanymi zostałem zaaresztowany przez NKWD i pod silną eskortą wywieziony do obozu w Kozielsku (ZSRR).

Do Kozielska wieziono nas koleją osiem dni. Pierwsze trzy dni wieziono nas w wagonach zamkniętych na zamki, o oknach zabitych na głucho, bez najmniejszego dostępu powietrza, a do wagonu przy tak silnym wówczas upale załadowano nas po 46 osób. Wagony były 18-tonowe i nawet nie było otworów do załatwiania naturalnych potrzeb, a było tak duszno, że ludzie mdleli z braku powietrza. Co gorsza, na pożywienie – chociaż w małej ilości – dawano śledzie i ryby suszone, a wody ani kropli i gdy proszono u eskorty NKWD o podanie wody, otrzymano odpowiedź: Sidi, jeb twoju mat, nie podochniesz, a podochniesz – wybrosim kak sobaku. Dopiero po przyjeździe do Mińska czwartego dnia zmienione zostały wagony – w nowych już były otwory do załatwiania się i okna – po jednym w wagonie – do połowy odkryte, a na pożywienie prócz śledzi i ryby dawano, chociaż nie każdego dnia, po kawałku chleba i trochę wody.

Po przywiezieniu nas do obozu w Kozielsku ulokowano nas w budynkach byłych klasztorów zakonników. Warunki tam – mieszkaniowe, higiena, wyżywienie i opieka lekarska – były niezłe. Traktowano nas jak element bardzo niebezpieczny politycznie, jako wrogów klasy robotniczej, a było nas ok. czterech tysięcy i to po większej części policja, żandarmeria, oficerowie i Straż Graniczna oraz podchorążowie, a bardzo mała liczba rezerwistów. Przeważnie Polacy, gdyż było tylko kilku Żydów, którzy byli na usługach NKWD, i mała liczba Białorusinów i Rusinów. Prace były wykonywane przy budowie i reperacji dróg, mostów, kanalizacji itp., przy wymogu wypełnienia normy, oczywiście bezpłatnie.

Obchodzenie się NKWD z nami było surowe i nie dopuszczano nas do stykania się z ich ludnością cywilną. Badania nas jako elementu niebezpiecznego dla nich odbywały się w różnych godzinach dnia i nocy, przy stosowaniu terroru, bicia, straszenia rozstrzelaniem, a gdy i to nie pomogło i nie dało im się wyciągnąć zeznań dla nich korzystnych, a dla niektórych Polaków szkodliwych, to stosowali izolację na parę dni w ciemnych, wilgotnych i zimnych piwnicach, rozbierając z ubrania. Co się zaś tyczy ubrania, to każdy nosił to, w którym był aresztowany. Życie koleżeńskie było możliwe.

Sowieci starali się wszelkimi sposobami przerobić Polaków na komunistów i w tym celu bardzo często były urządzane przez NKWD tzw. mityngi komunistyczne i wyświetlano filmy propagandowe. Lecz tego celu – z wyjątkiem małej liczby zboczeńców – osiągnąć nie mogli. O Polsce wyrażali się w jak najgorszy sposób, mówiąc, że zgniła Polsza propała i nikogda jej nie budiet, pana gen. Sikorskiego nazywali bandytą, a Anglię kurwą. Z powodu terroru stosowanego przy badaniach było kilka wypadków samobójstw Polaków, lecz nazwisk ich nie znam.

Co się tyczy nawiązywania łączności z rodzinami, to w końcu 1940 i na początku 1941 r. było zezwolenie NKWD na napisanie raz na miesiąc listu do rodziny, lecz z drugiej strony były czynione różne przeszkody, by jak najmniej było łączności z rodzinami, przeważnie pozostałymi w Polsce.

W maju i czerwcu 1941 r., z wyjątkiem panów oficerów, wywieziono nas do obozu przymusowej pracy – już jako więźniów po wydanych zaocznie wyrokach na różne terminy – do miejscowości Panoja [Ponoj] na Półwyspie Kolskim na Północy, gdzie warunki mieszkaniowe, wyżywienie, higiena i pomoc lekarska były pod psem. Praca była przy zachowaniu normy na nowo budującej się drodze 12 godzin na dobę i to w wodzie i błocie, a gdy przyszedłeś z pracy, to odpoczywać musiałeś również w błocie pod gołym niebem, cały spuchnięty od stóp do głowy. Straż więzienna składająca się z NKWD-zistów była tak wrogo nastawiona do Polaków, że nawet zdarzały się wypadki bicia, popychania itp.

W lipcu 1941 r., po zawarciu sojuszu anglo-amerykańskiego z Sowietami i na mocy amnestii 13 sierpnia 1941 r. zostaliśmy zwolnieni z przymusowych robót i przywiezieni do Suzdala, gdzie 24 sierpnia 1941 r. wstąpiłem do polskiej armii, w której jestem do obecnego dnia.

Miejsce postoju, 3 marca 1943 r.