JERZY SICZEK

Jerzy Siczek
kl. VIa
Szkoła Powszechna nr 2
Pionki, 27 listopada 1946 r.

Co mówią zbiorowe mogiły

Było to 24 kwietnia 1944 r., w dzień targowy (w sobotę), o godz. 10.00 przed południem. Zajechało auto pod wzgórze, koło młyna, z więźniami polskimi zabranymi kilka miesięcy temu. Było ich dziesięciu: Gózal [Guzal], Baran, Sztuka, Marek i inni z pobliskich miejscowości. Gózal [Guzal], Sztuka i dwóch innych zabrani byli z ul. Granicznej. Baran był wzięty z domu od chorej żony i dziecka. Resztę zabrali, gdy [ci] wracali z pracy.

Gdy ich wyprowadzono z auta [?], byli skuci w kajdany i zbroczeni krwią. [Niemcy] ustawili ich pod mur w pobliżu młyna, w szeregu. Część wojska rozeszła się po okolicy, pilnując, aby nie napadły oddziały partyzanckie i nie odebrały więźniów. Druga część wojska rozeszła się po ulicach. Z domów wyprowadzali ludzi, aby przyglądali się egzekucji.

Najpierw komendant odczytał [więźniom] wyrok śmierci. Po odczytaniu dał rozkaz oficer niemiecki, aby uklękli pod górą. Gdy już żołnierze naszykowali broń do strzału, Gózal [Guzal] pierwszy krzyknął, a za nim wszyscy skazańcy: „Niech żyje Rzeczpospolita Polska”. Gdy zaczęli trzeci raz swój okrzyk [wznosić], na rozkaz oficera niemieckiego padły strzały i wszyscy dziesięciu runęli na ziemię. Jeden z werkszuców, Juszczuk, podchodził do każdego i dawał każdemu po dwa strzały.

Kilku starszych wojskowych siadło do auta i pojechało zobaczyć miejsce, gdzie mieli ich pochować. Gdy wrócili, kazali ludziom trupy pokłaść na furmanki i zawieźć na koński cmentarz. Na miejscu nakazali ludziom wykopać doły i pogrzebać straconych. Jeden był jeszcze żywy. Polacy dawali pieniądze Niemcom, aby go dobili, lecz oni nie chcieli.

Gdy Związek Radziecki wraz z polską armią wypędzili precz Niemca, wszystkich tych bohaterów wykopano i pochowano na cmentarzu bohaterów. W tym miejscu, gdzie ich rozstrzelano i gdzie byli pochowani, postawiono krzyże, aby mówiły przechodniom o okrucieństwie Niemców.