Dnia 5 listopada 1947 r. w Łodzi sędzia śledczy S. K. Krzyżanowska przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek zeznała, co następuje:
Imię i nazwisko | Anna Rusinowicz z d. Samborska |
Wiek | 23 lata |
Imiona rodziców | Włodzimierz i Lucyna |
Miejsce zamieszkania | Łódź, ul. Nawrot 1a |
Zajęcie | studentka Uniwersytetu Łódzkiego |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Karalność | niekarana |
Stosunek do stron | obca |
Byłam sanitariuszką III kompanii „Chrobry” w czasie powstania warszawskiego, ale ponieważ zostałam ranna 12 sierpnia 1944 roku, leżałam we wrześniu w szpitalu na ul. Długiej 23 i słyszałam tylko od ludzi, że na terenie szpitala przy Długiej 7 została dokonana egzekucja rannych. Słyszałam, że mieli Niemcy… Prostuję: podobno egzekucji tej dokonali Ukraińcy, rozstrzeliwując rannych kolejno w łóżkach.
Nie znałam liczby zastrzelonych osób, nie znam też żadnych nazwisk, z wyjątkiem jednego – Stanisława Bugajskiego, który uratował się z tej masakry. Bugajski umarł w czasie operacji już w szpitalu w Milanówku. Wiem także, że została zastrzelona znajoma moja imieniem Niusia. Była ona ranna po bombardowaniu kaplicy na Miodowej, miała amputowaną nogę i została zastrzelona przez Ukraińców.
Szpital, w którym ja leżałam, był w przeddzień zajęcia przez Niemców bombardowany bombami zapalającymi. Wielu rannych nie zdołano wtedy wynieść z piwnic. Wyniesiono właściwie małą cząstkę. Po zajęciu terenu Niemcy kazali szpital ewakuować. Mnie niesiono na kocu, byłam ranna w obie nogi. Pomocy lekarskiej udzielono najpierw Niemcom, Polaków kazano odnosić do Szpitala Wolskiego.
Trudno mi wskazać liczby, ale w szpitalu tym zginęło wtedy kilkaset osób, które spłonęły. Słyszałam także, że w dzień upadku powstania wszystkie szpitale na Starówce były bombardowane bombami zapalającymi.
Odczytano.