Robert Arendarski
kl. VII
Szkoła im. Stanisława Staszica w Kielcach
Moje wspomnienia z tajnego nauczania
Po powstaniu warszawskim, kiedy tysiące ludzi zostało bez dachu nad głową, Niemcy przywozili ich do różnych miast i umieszczali po szkołach. Nie zależało im bowiem na nauczaniu dzieci, a więc było to im na rękę.
Wtedy zacząłem chodzić na komplet zorganizowany przez jednego z nauczycieli. Komplet był prowadzony w jego domu. Tam u niego uczyliśmy się wszystkich przedmiotów, gdzie w szkole poza rachunkami i czytaniem nie było więcej nic. Codziennie za wyjątkiem niedzieli chodziłem tam się uczyć, czasem [we] wcześniejszych, czasem w późniejszych godzinach. Chodziło nas kilku, z teczkami na wierzchu, a jednak żaden Niemiec nie domyślił się, że w teczce znajdują się polskie książki. Uczyłem się tam przeszło rok czasu i ani jeden Niemiec nie wykrył naszej potajemnej w mieszkaniu szkoły.
Raz nawet widziałem, jak jakiegoś chłopca, który chodził też się uczyć potajemnie, złapał żandarm. Najpierw zapytał go, gdzie i u kogo się uczy, potem gdzie on sam mieszka. Chłopiec jednak na pytania nie odpowiedział i zdołał uciec. Niemiec nawet nie zdążył strzelić, gdyż chłopiec znikł za domami.
Przed samym wyzwoleniem, kiedy Niemcy o lada głupstwa karali, nosiłem książki, [zarówno] ja, jak i moi koledzy, za płaszczem. Teraz już nie kryję się z książkami i nie chodzę na potajemne komplety, ale do szkoły, która uczy wszystkich przedmiotów.