Alicja Gawlik
kl. VII
Szkoła Powszechna im. Stanisława Konarskiego w Kielcach
11 listopada [1946 r.]
Moje wspomnienia tajnego nauczania
W 1939 r. wybuchła wojna światowa. Niemcy bardzo szybko zdobywali ziemie polskie i zaraz na zdobytych terenach wprowadzali swoje rządy. Były to straszne rządy, krwią i żelazem pisane.
Wynarodowienie i zniszczenie ludności polskiej, a w szczególności inteligencji było hasłem rządu niemieckiego.
W tym celu wykreślono z programu szkół powszechnych naukę historii i geografii polskiej, zabroniono śpiewać piosenki patriotyczne, zabrano biblioteki i obrazy historyczne. Zamknięto także szkoły średnie i wyższe, a profesorów uniwersytetów wywieziono w głąb Rzeszy do ciężkich prac albo do obozów koncentracyjnych. W obozach tych używano specjalnych metod, aby żywioł polski wytępić.
Jednak Polacy za żadną cenę nie dali się wynarodowić, a dzieci polskie, patrząc na bezprzykładne męczeństwo ojców i braci, postanowiły stanąć do walki z wrogiem i uczyć się tajnie. Toteż idąc na komplety, musiały chować książki pod płaszczykiem albo też pod bluzki. Idąc ulicą, badały ostrożnie, czy gdzieś na rogu ulicy nie stoi żandarm niemiecki.
W takim położeniu znajdowałam się i ja, i cztery moje koleżanki. Chodziłyśmy na tajne lekcje do jednego pana nauczyciela. Lekcje odbywały się trzy razy w tygodniu o godz. [nieczytelne] po południu. Naszym umówionym hasłem było słowo: książka [?].
W nauce robiłyśmy średnie postępy, przerabiałyśmy piątą klasę szkoły powszechnej. Przez cały rok nauki raz tylko przydarzyło nam się nieszczęście. Gdy uczyłyśmy się historii, wszedł do mieszkania żandarm. My, widząc go przez okno, zaraz schowałyśmy książki wysoko na piec kaflowy, a same zabawiałyśmy się w ciuciubabkę. Żandarm zrewidował mieszkanie i wyszedł, a my nadal uczyłyśmy się historii.
Przez ten rok tajnego nauczania dojrzałam duchowo, stałam się mężniejsza i odważniejsza, zrozumiałam, co to znaczy wojna i co to jest niewola, a nawet gotowa jestem oddać swe życie za Polskę.