ZYGMUNT KUPCZYK

Zygmunt Kupczyk
kl. VIIa
Szkoła Powszechna nr 8 im. Adolfa Dygasińskiego w Kielcach

Moje wspomnienia zbrodni niemieckiej

Pamiętam te straszne chwile. Byłem wtedy jeszcze mniejszy i niewiele mogłem zrozumieć, ale pamiętam, jak mówiono, że będzie wojna. Nie wiedziałem, co to znaczy wojna. Dopiero później poznałem to wszystko.

Kiedy wróg przekroczył granicę polską, zaraz ogarnęła mnie dziwna jakaś nienawiść do Niemców. Mijały dni i miesiące. Wróg rozpanoszył się na naszych terenach i zaczął wywozić i mordować Polaków. Więzienia były przepełnione. Nie wolno było się kształcić, nie wolno było czytać polskich książek, nie wolno było również handlować, za wszystko groziła kara śmierci lub ciężkie więzienia. Okropne to było. Ale do wszystkiego trzeba się przyzwyczaić.

W 1940 r. poszedłem dopiero do pierwszej klasy. Okropne miałem wtedy warunki. Nie rozumiałem, dlaczego mamusia nie może mi dać [pieniędzy] na zeszyt i elementarz. Nie miała. Nic dziwnego, ojciec nie pracował, a sama nie mogła wydołać [podołać], [by zarobić] na wszystko. Nie mogłem jej pomóc. Czasami jak matka płakała, chowałem się w kąt i zalewałem się łzami, żeby matka nie widziała.

Nie widziałem, jak wygląda polskie harcerstwo, wiedziałem tylko niemieckich harcerzy, którzy panoszyli się po naszych ulicach. Myślałem o tym, jak dobrze by było, gdyby tak nasi harcerze zaatakowali tamtych i porządnie im dali w skórę.

Niechby poznali Polaków. Ale nie można było tego zrobić.

W niedługim czasie usłyszałem o polskich partyzantach. Raz wracałem ze szkoły i usłyszałem, że gdzieś zabili gestapowca, który bardzo znęcał się nad Polakami. Z wielką radością wracałem do domu, aby o tym opowiedzieć. Iskierka nadziei powstała w moim sercu. Wtedy znów marzyłem, aby jak najprędzej być dużym i iść do partyzantki, i rozbrajać Niemców.

Lecz smutek zakradł się do serca. Na drugi dzień Niemcy wywieźli samochodem kilkadziesiąt ofiar polskich, potem je gorzej jak psów rozstrzelali, bo każdy musiał sobie dół kopać. Nie wolno było świecy zapalić na tych grobach.

Dużo było wypadków, że za jednego Niemca ginęły dziesiątki Polaków. Straszne to było, jak rozstrzelali naszych koło [kościoła] św. Wojciecha. Tutaj się już ludzie nie bali – każdy zaniósł trochę kwiatów i kilka świec zapalił na ich grobie. Modlili się Polacy całym sercem na grobach.

Wreszcie zostaliśmy oswobodzeni przez naszych braci i Armię Czerwoną. I teraz będziemy mieli znów swą ukochaną Ojczyznę, oswobodzoną krwią naszych braci.

Teraz chodzę już do siódmej klasy. Poznałem przeszłość swojej Ojczyzny, tego porównać nie można z tą straszną wojną. A gdy dorosnę, będę bronił swej Ojczyzny do ostatniej kropli krwi. Nie oddam jej żadnym wrogom.

Polska jest nasza!