Dnia 3 października 1946 r. w Oliwie adwokat Tadeusz Barydawski, członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Gdańsku, przesłuchał w charakterze świadka ob. Władysławę Korganow, która po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, zeznała, co następuje:
Nazwisko Władysława Korganow, córka Jana i Konstancji, 34 lata, wyznanie rzymskokatolickie, niekarana, kierowniczka domu literatów w Sopocie, zam. w Sopocie, ul. Grunwaldzka 62.
5 sierpnia 1944 roku w Warszawie, między 10.00 a 12.00 Niemcy, gestapo z al. Szucha, wypadli na ulicę Marszałkowską do placu Zbawiciela, wpadli do domów nr 31, 31a, 33 i 35, każąc wszystkim lokatorom zejść na ulicę, gdzie natychmiast oddzielili mężczyzn od kobiet. Kobiety i dzieci zabrali do gestapo w al. Szucha, mężczyzn prawie wszystkich rozstrzelali na rogu ul. Oleandrów i Marszałkowskiej.
Egzekucji tej nie widziałam, a opowiadał mi o niej syn Marek, który ocalał z sąsiadem Aleksandrem Łanigowym (zam. w Łodzi, ul. św. Andrzeja 9). Syn mój został wysłany do Oświęcimia.
Matka moja i gospodyni wraz z innymi kobietami (było ich kilkaset) po 36 godzinach zostały wypuszczone przez gestapo, pognane w kierunku Marszałkowskiej za placem Zbawiciela z tym, że miały możność przejść do powstańców. Gestapo za nimi strzelało, wiele kobiet zostało zabitych koło kościoła Zbawiciela. Reszta przedarła się na barykady. Dwie kobiety z mojego domu były pędzone przed czołgami w kierunku barykad. Jedna z nich była popalona i ciężko postrzelona.
W powstaniu byłam do 10 września 1944 roku, a następnie z wieloma tysiącami osób opuściłam Warszawę.
Mąż mój jest obecnie w Rosji.
Na tym protokół zakończono i odczytano.