HELENA BLAŹNIK

Warszawa, 29 marca 194[…] r. Członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, sędzia Janina Skoczyńska, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Świadek została uprzedzona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, po czym zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Helena Blaźnik z d. Sobol
Data i miejsce urodzenia 24 lutego 1908 r., Drwalew, pow. Grójec
Imiona rodziców Jan i Helena z d. Wojdalska
Zawód ojca robotnik
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie szkoła powszechna
Zajęcie przy mężu, robotniku
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Kielecka 29a m. 1
Karalność niekarana

Z chwilą wybuchu powstania warszawskiego znajdowałam się w swym mieszkaniu przy ul. Kieleckiej 29a. Od 1 do mniej więcej 10 sierpnia 1944 roku (dokładnej daty podać nie mogę) powstańcy zajmowali cały teren wokół naszego domu, zamknięty ulicami: Andrzeja Boboli, Rakowiecką i al. Niepodległości.

Koło 10 sierpnia powstańcy wycofali się za ul. Madalińskiego. Kilka dni później na Kielecką wkroczyli od Rakowieckiej żołnierze niemieccy, którzy zaczęli wzdłuż Kieleckiej i Narbutta palić dom po domu, wyprowadzając przedtem ludność z palonych obiektów w stronę ul. Rakowieckiej. O ile się orientuję, to w czasie tej akcji Niemcy – zdaje się, że byli to SS-mani – żadnych egzekucji nie przeprowadzali.

Gdy Niemcy doszli do naszego domu, jedna z jego mieszkanek, Jadwiga Duszowa, władająca dobrze językiem niemieckim, zdołała uprosić Niemców, by naszego domu nie palili. Niemcy zgodzili się na to, nie zabrali też wtedy nikogo z lokatorów bliźniaczych domów Kielecka 29 i 29a. Dalej zresztą w ul. Kielecką Niemcy już nie weszli. Po tej akcji zajęli kwatery w domu na rogu Opoczyńskiej i Narbutta, na rogu Narbutta i Łowickiej i w szkole im. Wawelberga i Rotwanda na rogu Narbutta i Andrzeja Boboli. Ukraińcy zaś, tak jak i przedtem, zajmowali dom na rogu Narbutta i al. Niepodległości.

22 sierpnia dwie przebywające w naszym domu kobiety wyszły na ulicę, chcąc sprawdzić stan swych mieszkań przy ul. Narbutta. Po chwili wróciły z dwoma żołnierzami niemieckimi, mówiącymi po polsku. Mówiono u nas, że byli to Ukraińcy. Weszli oni na parter i z mojego mieszkania zabrali mego 17-letniego syna Zdzisława Blaźnika, a z drugiego mieszkania na parterze dwóch innych mężczyzn, z których jeden nazywał się Antoni Irzykowski. Wszystkich trzech mężczyzn Ukraińcy zaprowadzili ul. Narbutta w stronę al. Niepodległości. Wtedy – było to koło godz. 15.00 – Jadwiga Duszowa, mająca znajomości wśród Niemców w Stauferkaserne, poszła tam, by spowodować zwolnienie mężczyzn z naszego domu zabranych przez Ukraińców. Tam dowiedziała się, że interwencja Niemców jest w tej chwili niemożliwa, gdyż są oni zajęci egzekucją w jednym z domów na Rakowieckiej w pobliżu więzienia. Zapowiedziano jednakże Duszowej w Stauferkaserne, że po pewnym czasie Niemcy do naszego domu przyjdą i spowodują zwolnienie trzech zabranych od nas przez Ukraińców mężczyzn.

Tymczasem, zamiast Niemców, nadszedł oddział około 10 uzbrojonych Ukraińców. Było to 22 sierpnia 1944 przed godz. 17.00. Ukryłam się wtedy w kotłowni. Stamtąd przez małe okienko widziałam, jak Ukraińcy wynoszą z domu szereg zrabowanych przedmiotów. Po pewnym czasie usłyszałam dochodzące z budynku odgłosy kilku krótkich serii z broni palnej. Pod wieczór zorientowałam się, że dom płonie i – korzystając z nieobecności Ukraińców – ukryłam się na terenie przyległego ogródka, gdzie spotkałam jedną z przebywających w naszym domu kobiet. Do 17 września chroniłam się w okolicy, odnalazłszy część lokatorów naszego domu. 17 września 1944 zostałam razem z innymi zabrana przez Niemców z niespalonej połowy naszego domu, noszącej numer Kielecka 29. Przedtem zachodziłam do piwnicy swego domu, tj. Kielecka 29a. Czułam wtedy zapach rozkładających się zwłok.

Z domu Kielecka 29 wyprowadzono nas – razem około 25 osób – na ul. Rakowiecką, tam dołączono do transportu ludności z Czerniakowa i odtransportowano do obozu w Pruszkowie.

Po powrocie do Polski w maju 1945 roku dowiedziałam się, że na terenie naszego domu znaleziono siedem ciał zamordowanych 22 sierpnia 1944 przez Ukraińców – m. in. moi rodzice Jan i Helena Sobolowie, cztery kobiety (w tym Jadwiga Duszowa) i 11-letni chłopiec, syn Duszowej.

Zwłoki syna i dwóch innych mężczyzn, zabranych przez Ukraińców, znalazłam w mogile przy ul. Kwiatowej 28.

Na tym protokół zakończono i odczytano.