Poznaj przejmujące historie obywateli polskich ofiar i świadków totalitaryzmu

Rzeź Ochoty

Wojciech Markert

 

Ochota – dzielnica Warszawy, położona na południowy zachód od Śródmieścia – ma obecnie charakter wielkomiejski i duża jej część jest uważana za centrum miasta. W 1944 r. była rozleglejsza (jej część stanowiła dzielnica Włochy), rozciągała się aż do lotniska Okęcie. Wówczas zwarta zabudowa miała formę „wysp”, m.in. kolonie Staszica i Lubeckiego czy rejon ul. Opaczewskiej. Reszta zabudowy była luźna, często drewniana. Domy wielorodzinne, przemieszane z willami, otaczały rozległe place i ogrody, a południowa część (Szczęśliwice, Rakowiec, Okęcie) miała wręcz charakter rolniczy. Dzielnicę przecinały szerokie arterie (ul. Grójecka, al. Żwirki i Wigury) i rozległe tereny zielone (m.in. Pole Mokotowskie). Taka zabudowa przesądziła wynik działań militarnych na Ochocie w czasie Powstania Warszawskiego. Wprawdzie we wrześniu 1939 r. to właśnie na tym terenie udało się zatrzymać niemiecką 4 Dywizję Pancerną i zadać jej ogromne straty, ale wówczas obronę tworzyły regularne, dobrze wyszkolone, wyposażone i ufortyfikowane oddziały.

 

Powstańcze boje 

1 sierpnia 1944 r. bardzo słabo uzbrojone grupy żołnierzy AK, które początkowo nie zdołały nawet zorganizować się w większe oddziały, podjęły próby opanowania strategicznych punktów na Ochocie. Wszystkie one zakończyły się niepowodzeniem na skutek przewagi liczebnej i ogniowej przeciwnika. Szturmy m.in. na Dom Akademicki na pl. Narutowicza, gdzie mieściły się koszary Schutzpolizei, zostały krwawo odparte. W związku z tym w nocy z 1 na 2 sierpnia większość oddziałów (zgrupowanie „Grzymała” liczące około 500 osób, w większości nieuzbrojonych) wycofała się z miasta w kierunku lasów sękocińskich. Pod Pęcicami, w rejonie pod Pruszkowem, oddział ten stoczył przypadkowy bój, w wyniku którego poległo 31 żołnierzy AK, a 60 zostało rozstrzelanych po wzięciu do niewoli. Pozostali powstańcy (łącznie ok. 300 słabo uzbrojonych żołnierzy) utworzyli dwa ufortyfikowane punkty oporu: w rejonie ul. Kaliskiej i Wawelskiej, które przez dziesięć dni odpierały ataki nieprzyjaciela. Ponadto w różnych miejscach w dzielnicy kryły się niewielkie grupki powstańców, zdezorientowane i pozbawione łączności. 2 sierpnia większość dzielnicy nie była kontrolowana przez żadną ze stron, za to na jej terenie przebywało bardzo dużo ludności cywilnej.

Po pierwszym zaskoczeniu Niemcy przystąpili do kontrakcji, ściągając do miasta posiłki. Pacyfikacja strategicznie położonej i słabo bronionej Ochoty była jednym z pierwszych celów okupanta. Już 1 sierpnia żołnierze niemieccy dopuszczali się tam zbrodni wojennych. Powszechną praktyką było strzelanie przez załogi gmachów oblężonych przez powstańców do każdej osoby pojawiającej się na ulicach. W ten sposób wielu cywilów odniosło rany bądź zginęło. Na pl. Narutowicza został w ten sposób wystrzelany harcerski patrol sanitarny, próbujący nieść pomoc rannym. Na terenie Okęcia, Rakowca i Szczęśliwic oddziały niemieckiej policji wspierane przez garnizon lotniska prowadziły obławę na powstańców. Do części tych oddziałów nie dotarł rozkaz o demobilizacji i powrocie do konspiracji. Jeden z nich został wykryty w budynku w al. Krakowskiej 175. Gdy Polacy stawili opór, napastnicy podpalili budynek, a uciekających rozstrzelali na miejscu. Łącznie zginęło tam ok. 40 osób, a przetrwało 10 ukrytych w piwnicy. Na Szczęśliwicach zabito 17 schwytanych żołnierzy AK, jak również 3 przypadkowych cywili.

3 i 4 sierpnia SS-mani z koszar w rejonie ul. Tarczyńskiej przeprowadzili pacyfikację pobliskich budynków (Tarczyńska 17, Grójecka 20a i 20b). W obu akcjach scenariusz był taki sam – mieszkańców po ograbieniu spędzano na podwórko, gdzie przeprowadzano selekcję. Kobiety i dzieci gnano ulicami w stronę pl. Zawiszy, a mężczyzn, w tym nawet kilkunastoletnich chłopców, rozstrzeliwano. Zwłoki i budynki podpalano[1]. Te tragiczne epizody okazały się jednak tylko wstępem do straszliwej rzezi, jaka spotkała mieszkańców dzielnicy w następnych dniach.

 

Wkroczenie RONA

4 sierpnia o godz. 10.00 na Ochotę wkroczyły zwartą kolumną pododdziały kolaborującej z Niemcami Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej pod dowództwem Brigadeführera SS Bronisława Kamińskiego. Żołnierze tej formacji często byli myleni z innymi formacjami wschodnimi i dlatego określano ich jako własowców lub Ukraińców. Z brygady osławionej brutalnymi pacyfikacjami na Białorusi wydzielono dwubatalionowy pułk liczący 1,7 tys. żołnierzy i ściągnięto go specjalnie do Warszawy. Kamiński wraz ze sztabem zajął budynek Wolnej Wszechnicy Polskiej (obecnie ul. Banacha 2), a jeden z batalionów – pobliski gmach szkoły powszechnej przy ul. Grójeckiej (obecnie XXI Liceum Ogólnokształcące im. Hugona Kołłątaja). Drugi skierował się przez Pole Mokotowskie w stronę ul. Wawelskiej i rozlokował się prawdopodobnie w budynku Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego przy ul. Pasteura. Z tych rejonów żołnierze ruszyli w głąb dzielnicy.

Nie natrafiwszy na żaden opór, Rosjanie rozpoczęli represje na masową skalę wobec bezbronnej ludności. Systematycznie zajmowali budynek po budynku i wyganiali z nich mieszkańców, bijąc ich i obrabowując. Wszystkich opornych albo zbyt powolnych zabijali. Do piwnic, w których kryli się ludzie, wrzucano granaty. Po pośpiesznej grabieży budynki podpalano, a ludzi gnano na tzw. Zieleniak. Pijani żołdacy zabijali, strzelając bez powodu, lub wręcz dla zabawy, do przypadkowych osób. Okrutny los groził młodym kobietom, które żołdacy wyszukiwali w tłumie i gwałcili grupowo, nieraz wprost na ulicy, a następnie często mordowali. W następnych dniach pacyfikowane były kolejne kwartały ulic, leżących coraz bliżej Śródmieścia[2].

 

Zieleniak

Kolejny etap gehenny mieszkańców Ochoty miał miejsce na Zieleniaku. Był to ogrodzony ze wszystkich stron plac targowy u zbiegu ul. Grójeckiej i Opaczewskiej, który przekształcono w tymczasowy obóz przejściowy. Stłoczone tam tysiące ludzi przebywały w fatalnych warunkach sanitarnych, mając do dyspozycji tylko jedno ujęcie wody. Przez kilka dni byli oni pozbawieni żywności i jakiejkolwiek opieki medycznej. Jednocześnie pilnujący ich żołnierze pastwili się nad więźniami i „polowali” na młode kobiety[3]. Uprowadzane z tłumu, były bestialsko gwałcone, maltretowane i mordowane przez członków RONA w ich tymczasowej kwaterze w gmachu szkolnym. Ich ciała zbierane przez zagonionych do tego więźniów palono na ruszcie w zniszczonej sali gimnastycznej. Podobnie postępowano ze zwłokami ludzi umierających z wycieńczenia na terenie targu.

9 sierpnia rozpoczęto ewakuację ludności poza miasto. Mieszkańcy południowej części Ochoty byli pędzeni na przystanek kolejki EKD na Rakowcu, stamtąd zaś – pociągami przewożeni do Pruszkowa i prowadzeni przez miasto do Dulagu 121. Tą samą drogą przetransportowano też część więźniów Zieleniaka, jednak większość z nich była przeprowadzana na Dworzec Zachodni, a następnie przewożona koleją wprost do tego samego obozu[4]. Każdy przemarsz stanowił okazję do kolejnych aktów przemocy, grabieży i uprowadzania kobiet, ale także do ucieczki[5]. Zieleniak stopniowo pustoszał i zaczęły do niego trafiać grupy spędzane z innych części miasta. Wraz z odejściem Rosjan zmniejszyła się skala przemocy i skrócił się pobyt na targowisku.

RONA nie oszczędziła również jedynego na Ochocie szpitala – Instytutu Radowego przy ul. Wawelskiej 15. Rosjanie 5 sierpnia wypędzili część personelu na Zieleniak, a następnie rozpoczęli grabież i demolowanie placówki. Nocą pijani żołdacy gwałcili i maltretowali kobiety, nawet ciężko chore. Następnego dnia gmach podpalono, a część pacjentów wymordowano. Około 60 osób ocalało, kryjąc się w podziemiach i kominach. Kiedy 10 sierpnia członkowie RONA odkryli ich obecność, ponownie podpalili budynek, ale szczęśliwie ogień nie sięgnął piwnic. Ostatecznie szpital oczyszczono 19 sierpnia – zabito na miejscu najciężej chorych, którzy nie mogli chodzić. Resztę zagnano na Zieleniak, gdzie wymordowano większość pacjentów[6].

Okrutny los spotkał również mieszkańców domów tworzących reduty. Niemcy rozwścieczeni najpierw oporem, a potem udaną ewakuacją powstańców (10 i 11 sierpnia) wyładowali złość na pozostawionych tam rannych powstańcach i ludności cywilnej. W rejonie ul. Kaliskiej po ewakuacji personelu medycznego spalono żywcem zgromadzonych w budynku rannych i cywilów. Natomiast w rejonie ul. Wawelskiej rannych wystrzelano i wybito grantami, po czym piwnice, w których spoczywali, podpalono. Ocaleli mieszkańcy zostali deportowani[7].

13 sierpnia RONA i inne oddziały bojowe przeszły do północnej części Ochoty, w rejon pl. Starynkiewicza. Tam dopełnił się tragiczny los dzielnicy. W trakcie walk Rosjanie wymordowali wielu mieszkańców kamienic, a zwłoki spalili. Podobnie postępowano z ciałami rozrzuconymi w całej dzielnicy. Zmuszano złapanych cywilów, by wyszukiwali w ruinach meble i inne drewniane elementy oraz by obkładali nimi szczątki pomordowanych. Następnie stosy polewano benzyną i podpalano. Resztki zwęglonych ciał zalegały w domach, na podwórkach i ulicach aż do wyzwolenia i powojennych ekshumacji[8].

 

Bilans zbrodni

Liczba ofiar rzezi Ochoty jest szacowana na ok. 10 tys. osób zamordowanych, kilka razy więcej ludzi doznało przemocy, gwałtów i grabieży. Udało się udokumentować kilkadziesiąt miejsc większych egzekucji, jednak nie wszystkie doczekały się upamiętnienia. Do zbrodni wojennych dochodziło jednak niemal wszędzie, na ulicach, podwórkach i w mieszkaniach, toteż wszystkie wyliczenia są szacunkowe. Ze względu na masowe palenie ciał ustalono personalia tylko części ofiar. Do połowy sierpnia 1944 r. dzielnica została wyludniona, a większość jej zabudowań ograbiono i spalono lub zniszczono w inny sposób. W ruinach ukrywały się niewielkie grupki ludzi, z których większość wydostała się w czasie masowej deportacji reszty mieszkańców Warszawy po upadku Powstania.

 

Bibliografia

Datner Szymon, Leszczyński Kazimierz, Zbrodnie okupanta na ludności cywilnej w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku (w dokumentach), Warszawa 1962.

Wroniszewski Józef, IV Obwód Armii Krajowej Ochota – Okręg Warszawa, Warszawa 1997.

Wroniszewski Józef, Ochota 1939–1945, Warszawa 1976.

Zagłada Ochoty. Zbiór relacji na temat zbrodni hitlerowskiej dokonanej na ludności Ochoty w czasie Powstania Warszawskiego, wyb. i oprac. Lidia Ujazdowska, Warszawa 2005.

 

Wojciech Markert – historyk i muzealnik, autor licznych publikacji i scenariuszy wystaw z zakresu historii wojskowości. Zajmuje się też dziejami Warszawy oraz kresów północno-wschodnich II RP. Miłośnik i zbieracz książek. Od 2013 r. pracuje w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.

 

[1] Zob. relacje Małgorzaty LubrańskiejJózefa Górskiego i Stefanii Čsadek.

[2] Zob. relacje Karola Cugowskiego, Szczepana ŁabędzkiegoJózefa Wiewióra i Hanny Wasilczenko-Lubicz.

[3] Zob. relacje Józefa Ciecierskiego i Włodzimierza Michalskiego.

[4] Zob. relacje Mariana Zdzisława Małczyńskiego i Wandy Rygiel.

[5] Zob. relację Romana Lachowicza.

[6] Zob. relacje Antoniego Borowieckiego, Jadwigi Kowalskiej, Bronisławy MazurkiewiczGizelli Świtalskiej i Czesława Stefańskiego.

[7] Zob. relacje Emilli MichalskiejMarii Lachert i Zofii Czosnowskiej.

[8] Zob. relację Kazimierza Sucharzewskiego.